Przerażająca czarna plama w miejscu Ukrainy. Widać to z satelity
Tak wygląda na najnowszych zdjęciach satelitarnych Ukraina po już 9. potężnym ataku rakietowym dokonanym przez rosyjską armię.
Wielka ciemna przestrzeń na mapie Europy Wschodniej. Tak w skrócie można opisać widok obszaru naszego wschodniego sąsiada po kolejnym potężnym ataku rakietowym na ukraińskie miasta. Został on przeprowadzony przez rosyjską armię 16 grudnia. Po nim praktycznie cały kraj pogrążył się w mroku. Zostały przerwane dostawy energii elektrycznej oraz wyłączone sieci ciepłownicze.
Kreml odpalił z bombowców i okrętów 76 pocisków różnych typów, w tym manewrujące dalekiego zasięgu Ch-555, Ch-101 i Ch-22 oraz krótkiego 3M-54 Kalibr. Ukraińskiej armii nie udało się zestrzelić, za pomocą różnej broni obrony powietrznej, w tym zestawów S-300, tylko 16 pocisków, ale wystarczyły one, by dokonać ogromnych zniszczeń w infrastrukturze krytycznej kraju.
Ukraina pogrążyła się w mroku po atakach rakietowych
Chociaż oddziały ukraińskich pracowników sieci energetycznych i ciepłowniczych niemal 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu dokonują napraw, to jednak po ataku rakietowym, energii elektrycznej w domach została pozbawiona niemal cała ludność Ukrainy. Władze przyznają, że po atakach bardzo ciężko jest przywrócić dostawy, ale najczęściej przerwy występują w porze nocnej, by jak najmniej odczuli to mieszkańcy. Wówczas dokonywane są większe naprawy.
Ataki na infrastrukturę krytyczną Rosja przeprowadziła również dziś (w poniedziałek 19.12). Wysłano ok. 35 irańskich dronów kamikadze Shahed-136, z których udało się zestrzelić ok. 25. Jak podkreślają eksperci od technologii wojskowych, Kremlowi nie tylko zależy na uderzeniach w infrastrukturę krytyczną kraju, by doprowadzić do kryzysu humanitarnego i kapitulacji władz w Kijowie, ale również celem jest obniżenie zdolności systemów obrony powietrznej.
Ostatnie ataki rakietowe i dronowe były wymierzone głównie w stolicę Ukrainy. Rosyjska armia wciąż szuka sposobów na osłabienie siły obrońców Kijowa. Kreml nie porzucił planów zajęcia stolicy. Analitycy mówią nawet, że w przyszłym roku rosyjska armia może spróbować ponownie uderzyć na Kijów z terenów Białorusi.