Rosjanie kopią rowy i budują puste zapory przeciwczołgowe. Wszystko po to, aby zwiększyć swoje PKB

Liczby ważniejsze od faktów - takimi słowami można skwitować ostatnie działania Rosji, które mają na celu sprawić, że słupki produktu krajowego brutto wystrzelą w górę. Zasada działania jest prosta - wielomilionowe inwestycje w danych okręgach tworzą zapotrzebowanie na pracę tysięcy osób. A ich efekt? Ten jest szalenie mizerny, ale kogo to obchodzi?

Magiczny sposób na gospodarkę

Wzrost gospodarczy można osiągnąć na kilka sposobów. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest produkować towary i świadczyć usługi, na które jest popyt. Pieniądz krąży, państwo i pracownicy zarabiają, całość się bogaci. Na koniec dnia widzimy statystyki świadczące o tym, że jesteśmy na plusie. Brzmi dobrze?

Tak to wygląda w normalnych realiach. Jak doskonale wiemy, te rosyjskie do nich nie należą, przez co działania na rzecz PKB wyglądają we wschodnim państwie zgoła odmiennie - choć wcale nie jest to pierwsza próba takiego sprytnego oszustwa. Jaki sposób znaleźli Rosjanie?

Reklama

W obwodzie biełgorodzkim (na wschodniej granicy z Ukrainą) wykonano szereg militarnych inwestycji. Prace obejmowały kopanie rowów (oznaczanych jako zestawy umocnień), oraz szeregu zapór, w tym przeciwczołgowych i nie tylko. Na pozór nie wydaje się to aż tak zaskakujące, wszak umocnienia w czasie wojny (nawet takiej, za którą samemu się odpowiada) to sprawa dość powszechna). Ponownie jednak - wiemy, że w Rosji nie wszystko jest normalne.

Rosyjska robota

Jak czytamy w twitterowej nitce użytkownika Pan Zen, w całym planie budowy na terenie obwodu można się z dużą łatwością doszukać szeregu dziwactw i kontrowersji. Przede wszystkim, na budowę wydano ponad 1,3 miliarda dolarów amerykańskich. Wartość ta znacznie przekracza początkowe założenia, choć kto by się tam w Rosji przejmował takim przepalaniem pieniędzy.

Dodajmy do tego mizerną jakość prac. Kojarzycie zapory przeciwczołgowe? Porządne i betonowe konstrukcje przypominające metrowe piramidy i ułożone w szachownicę są w stanie skutecznie zatrzymać wiele pojazdów opancerzonych. Te z obwodu biełgorodzkiego nijak mają się do faktycznego elementu obrony - przynajmniej część z nich jest pusta w środku, na dodatek nie zostały w żaden sposób umocnione, ani nie ustawiono ich w szachownicę. Słowem - fuszerka na całego.

Na czym polega dowcip

Przyglądając się tym beznadziejnie przygotowanym umocnieniom, można odnieść wrażenie, że ktoś tu naprawdę pokpił sprawę. Czy jednak na pewno? Może właśnie taki był cel w wydaniu całej masy pieniędzy tylko po to, aby... zostały wydane? Paradoksalnie, to właśnie ten scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobnym.

Dzięki tak dużej inwestycji w obwodzie biełgorodzkim dokonał się mały cud gospodarczy. Państwo wykładające na stół ponad miliard dolarów zainicjowało plan budowy, do którego wykonania potrzebne były firmy budowlane i pracownicy. Każdy biorący udział w pracach otrzymał stosowne wynagrodzenie, część tortu należała się również miejscowym władzom i nadzorcom.

Ostatecznie wszystkie liczby zostaną dopisane do rosyjskiego PKB, co z kolei będzie wykorzystane w machinie propagandowej. W Ukrainie wojna i bieda, a Biełgorod i tereny dookoła przeżywają swoisty renesans, gdzie ludzie mają pracę, a w ręku krąży złoty pieniądz. To nic, że dobrobyt jest fikcyjny i pochodzi z jednorazowego zastrzyku kasy na budowę czegoś, co jest kompletnie niepotrzebne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | wojna | Ukraina | zapory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy