Satelita USA zarejestrował dwa zniszczone rosyjskie okręty

W nocy 12/13 września, Ukraińcy przeprowadzili jeden z najbardziej spektakularnych ataków rakietowych od początku wybuchu wojny na port w Sewastopolu. Zniszczono dwa okręty. Teraz możemy zobaczyć szkody na obrazach satelitarnych.

Ten atak zapisze się na kartach historii tej wojny i porażek rosyjskiej armii w swojej agresji na Ukrainę. Siły Zbrojne Ukrainy przygotowały misterny plan, którego celem było zniszczenie dwóch okrętów. Znajdują się one w suchym doku w porcie w Sewastopolu na Krymie.

Ataku dokonano za pomocą wystrzelonych z pokładów myśliwców Su-24 dwóch pocisków o nazwie StormShadow/SCALP. Trafiły one w remontowane w porcie dwie rosyjskie jednostki, a mianowicie okręt desantowy "Mińsk", klasy Ropucha, oraz okręt podwodny "Rostów nad Donem", klasy Kilo. Trzeba tutaj mocno podkreślić, że jest to pierwszy pomyślny atak pociskiem manewrującym na okręt podwodny.

Reklama

Dwa rosyjskie okręty zniszczone przez Ukraińców

W sieci właśnie pojawiły się pierwsze obrazy satelitarne. Ukazano na nich, jak wyglądał obie jednostki przed atakiem i już po ataku. Na pierwszy rzut oka widoczne są dwie potężne dziury w obu okrętach. To typowy obraz szkód wyrządzonych za pomocą pocisków StormShadow/SCALP. Służą one do niszczenia dużych obiektów, takich jak mosty, bunkry czy okręty.

Chociaż Ministerstwo Obrony Rosji zapowiedziało dokonanie napraw w obu jednostkach, to jednak eksperci nie mają złudzeń, że rozmiar zniszczeń jest tak potężny, że zarówno okręt desantowy, jak i podwodny nie nadają się do naprawy i dalszego użytku. Prawdopodobnie za jakiś czas zostaną pocięte na przysłowiowe żyletki.

Okręt podwodny zniszczony pociskiem manewrującym

To ogromna strata dla rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Oba okręty przybyły na Krym tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie. Prawdopodobnie Putin chciał naprawić uszkodzony "Mińsk" i za jego pomocą w odpowiednim momencie dokonać desantu na Odessę, ale już nic takiego się nie stanie.

"Mińsk" to okręt projektu 775 klasy Ropucha, będący ciężką jednostką desantu żołnierzy. Ciekawostką jest fakt, że zbudowano go w Stoczni Gdańskiej. Te jednostki mogą przewozić cały batalion żołnierzy z ciężkim sprzętem. Tymczasem "Rostów nad Donem" to okręt podwodny klasy Kilo, służący do patrolowania wybrzeża. Na swoim pokładzie ma pociski manewrujące klasy Kalibr. Wykorzystywany był do ataków rakietowych na ukraińską infrastrukturę oraz do patrolowania płytkich wód przybrzeżnych.

Udany ukraiński atak na rosyjskie okręty znajdujące się na Krymie to nie przypadek. Przypominamy, że w ostatnich dwóch tygodniach, HUR wyeliminował jedyny na wojnie potężny radar Podlet-E, systemy obrony S-300, S-400 i Pancyr oraz specjalny system wykrywania obiektów napowierzchniowych NEVA-B. Wszystkie te urządzenia chroniły porty na Krymie. Ich utrata sprawiła, że Ukraińcy wykorzystali dziurę w obronie i zniszczyli dwa okręty.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Storm Shadow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy