Jak zmiany klimatyczne wpływają na sezon pylenia w 2025 roku?
Zmiany klimatyczne oraz rosnące stężenia dwutlenku węgla wpływają na intensywność i czas trwania sezonowych alergii. W USA oraz Polsce osoby alergiczne muszą się przygotować na dłuższy czas narażenia na pyłki. Naukowcy sugerują, że nadchodzące lata mogą być jeszcze trudniejsze dla alergików, co wymaga od nich zrozumienia realiów i wdrożenia odpowiednich środków zaradczych.

Miliony ludzi w Stanach Zjednoczonych cierpi na poważne sezonowe alergie, które objawiają się kichaniem, bólem głowy, łzawieniem oczu i zatkanymi zatokami. Symptomy są na tyle silne, że nie wychodzą z domu.
Amerykańska Fundacja Astmy i Alergii (AAFA) prognozuje, że rok 2025 będzie jednym z brutalniejszych pod względem sezonowych alergii w całym kraju. Najbardziej dotknięte będą miasta w południowych częściach USA, chociaż wszyscy mogą odczuć swędzenie i katar. Prawie jeden na trzech dorosłych Amerykanów i jedno na czworo dzieci zmagają się z alergią.
Alergie nasilają się przez globalne ocieplenie - pyłki pojawiają się wcześniej w roku i w wyższych stężeniach, a do tego utrzymują się dłużej.
- Wiosną pierwsze alergeny pyłkowe pochodzą z drzew i zaczynają się 20 dni wcześniej niż 30 lat temu - powiedział Kenneth Mendez, dyrektor generalny AAFA. Dzieje się tak też dlatego, że rośnie stężenie dwutlenku węgla w atmosferze, co bezpośrednio ma wpływ na większą produkcję pyłków.
Czy Polska też utonie w morzu pyłków?
W Polsce kwiecień oznacza pylenie brzozy, która należy do jednych z najsilniej uczulających alergenów. Co ważne, należy odpowiednio zabezpieczać nos, ponieważ alergeny potrafią osiąść w jego wnętrzu. Największa aktywność brzozy występuje w godzinach popołudniowych.
Nieżyt nosa powodują również pyłki olszy, która powoduje alergię bez etapu rozwijania się - od razu gwałtownie atakuje. Występuje ona tuż przed kwitnięciem brzozy.
Jesion również uczula w sposób agresywny, mogący doprowadzić nawet do astmy oskrzelowej. Natomiast topola, chociaż uznawana za wysoce alergiczną, w rzeczywistości nie ma silnych właściwości uczulających.
Prócz pyłków roślin zarodniki grzyba Cladosporium są jednymi z najbardziej uczulających czynników na świecie. W kwietniu zaczyna się ich okres rozwoju i trwa aż do października. Lubią rosnąć zarówno na zewnątrz, jak i w budynkach - najchętniej w pomieszczeniach o dużej wilgoci. Uaktywniają się zaraz po dniach deszczowych, powodując katar sienny i astmę, ponieważ są na tyle małe, że łatwo przedostają się do naszych płuc.
Jak radzić sobie z alergią?
Zdecydowana większość alergii na pyłki jest bardziej irytująca niż niebezpieczna, jednak jeśli objawy są intensywne, warto skonsultować się z lekarzem w celu ustalenia dokładnego źródła alergii i dobrania odpowiedniego leczenia. Do najpopularniejszych kierunków terapii należą leki antyhistaminowe doustne lub donosowe, pomagające w przeżyciu tych miesięcy. Można się także odczulić - powoduje to złagodzenie lub całkowite zniesienie alergii na dany czynnik wyzwalający.
Najlepiej ograniczyć wychodzenie z domu podczas największych ataków alergenów, ale nie zawsze jest taka możliwość. Dlatego zaraz po powrocie do domu warto dać odzież do prania i wziąć prysznic, a w szczególności przepłukać gardło, uszy, nos i oczy, aby pozbyć się drażniących pyłków. Można zainwestować w oczyszczacze powietrza i usunąć dywany, na których lubią gnieździć się alergeny.
Popularny mit o deszczu
Słyszałeś, że deszcz zmywa pyłki roślin z powietrza? Najnowsze badania przeprowadzone na Uniwersytecie Iowa obalają tę teorię, ukazując, że w powietrzu nawet po tornadach wciąż unoszą się submikronowe fragmenty pyłku. Alergicy, którzy spacerują po burzy, również mogą dostać reakcji.