Setki ton trutki mają wybić myszy. Stawką jest przetrwanie ptaków na Marion
Myszy, które dotarły na wyspę Marion przed dwoma wiekami, stały się ogromnym zagrożeniem dla miejscowego ekosystemu. Ich populacja eksplodowała w wyniku zmian klimatu, doprowadzając do niepokojącego spadku liczebności rzadkich ptaków morskich oraz naruszenia równowagi wyspy. Rząd, wspierany przez organizacje ekologiczne, planuje zrzut rodentycydów, by pozbyć się gryzoni i powstrzymać katastrofę ekologiczną.

Mała wyspa Marion, położona u południowego wybrzeża Afryki Południowej, mierzy się z inwazyjną populacją myszy. Szkody przez nie wyrządzone są na tyle poważne, że rząd postanowił wytępić je, stosując innowacyjną metodę - granulki z dodatkiem rodentycydu.
Ptaki w niebezpieczeństwie
Dwa wieki temu myszy na statkach przybyły na wyspę i przez większość czasu były stosunkowo mało znaczącymi szkodnikami. Zmiana warunków klimatycznych, w tym wyższe temperatury, które wydłużają cykle rozrodcze, sprawiły, że myszy rozmnożyły się w alarmującym tempie do ogromnej populacji. Szukając pożywienia, myszy zaczęły jeść ptasie jaja oraz same ptaki.
Mieszkańcy są zmuszeni obserwować makabryczne widoki pożeranych na żywca albatrosów, które nigdy nie musiały obawiać się drapieżników lądowych, więc nie bronią się przed myszami. Cieplejsze wody sprawiły, że ryby migrują dalej na południe, a dorosłe ptaki muszą pokonywać większe odległości w poszukiwaniu pożywienia. W rezultacie wracają do swoich gniazd wyczerpane, niezdolne do zniesienia ataków.
Niepokojąca sytuacja. Gatunki zagrożone wyginięciem
Wyspa Marion jest domem dla około 25 proc. światowej populacji albatrosów wędrownych i 29 gatunków ptaków morskich - przez myszy 19 z nich jest obecnie zagrożonych lokalnym wyginięciem.
A ponieważ ptaki morskie przyczyniają się do zachowania dobrego zdrowia roślin i koralowców (pełniąc rolę zarówno drapieżników, jak i ofiar), ich brak stanowi poważne zagrożenie dla całego ekosystemu Marion i okolic. Ich guano użyźnia oceany azotem i fosforem, zwiększając populację planktonu i ryb.
Kiedy gatunek inwazyjny wyniszcza rodzime populacje, istnieje ryzyko zachwiania równowagi całego ekosystemu, a to zagraża naturalnym funkcjom tego środowiska, w konsekwencji prowadząc do milionów, a nawet bilionów dolarów strat lokalnej gospodarki.
Granulki na ratunek środowisku
Powstała inicjatywa Mouse-Free Marion Project, która ma na celu rozwiązanie tego problemu, tępiąc myszy na wyspie i nie pozwalając im na ponowne odrodzenie gatunku. W tym celu rozdystrybuuje za pomocą helikopterów 600 ton granulatu zbożowego z dodatkiem rodentycydów. Chociaż to drastyczne, obrońcy środowiska twierdzą, że obecnie jest to jedyne możliwe rozwiązanie tej sytuacji.
- Musimy pozbyć się każdej myszy - mówi Mark Anderson, dyrektor generalny organizacji non-profit BirdLife South Africa. - Gdyby przetrwał samiec i samica, mogłyby się rozmnożyć i w końcu wrócilibyśmy do sytuacji, w której jesteśmy teraz.
Obecnie trwa zbiórka funduszy na ten projekt, który zakłada, że granulki zrzucone będą w 2027 roku - potrzeba na to prawie 30 milionów dolarów.