Silne pływy morskie mogą powodować gigantyczne pęknięcia lodu
Silne prądy oceaniczne mogą rozrywać antarktyczne szelfy lodowe niczym gigantyczne dłuta. Najnowsze badania wskazują, że to właśnie pływy, a nie tylko zmiana klimatu, stoją za powstawaniem ogromnych pęknięć, które prowadzą do odłamywania się gór lodowych wielkich jak miasta.

W 2021 roku naukowcy pracujący na Antarktydzie zauważyli gigantyczne pęknięcia w Lodowcu Szelfowym Brunta, ogromnej tafli lodu położonej w północno-zachodniej części kontynentu. Dwa lata później szczelina urosła tak bardzo, że doszło do odłamania się góry lodowej niemal dwukrotnie większej od Nowego Jorku. Proces ten, znany jako cielenie lodowców, dał światu nowego lodowego kolosa - górę lodową A-81. Także 20 maja 2024 roku we wczesnych godzinach porannych duża góra lodowa oderwała się od szelfu lodowego Brunt na Antarktydzie
Zespół badaczy z British Antarctic Survey postanowił sprawdzić, co mogło przyspieszyć ten dramatyczny rozpad. Okazało się, że winowajcą mogą być… pływy morskie.
Kiedy prądy są najsilniejsze, lód pęka najszybciej
Naukowcy opracowali matematyczny model, który uwzględniał naturalne czynniki wpływające na lodowce szelfowe. Wyniki wskazały, że góra lodowa A-81 (podobnie jak wiele innych) najprawdopodobniej oderwała się w wyniku działania silnych pływów wiosną, kiedy prądy oceaniczne są najsilniejsze.
- Zrozumienie, co kontroluje moment wystąpienia takich zdarzeń, jest kluczowe, ponieważ cielenie wpływa nie tylko na kształt i tempo topnienia szelfów lodowych, ale także na ich długoterminową stabilność - powiedział główny autor badania, Oliver Marsh. - To niezwykle ekscytujące odkryć związek między czymś tak przewidywalnym jak pływy a dramatycznym, nagłym procesem cielenia gór lodowych.
Nie ma się co dziwić radości naukowców. Cielenie się lodowców jest na procesem, który ciężko śledzić na bieżąco z wykorzystaniem obserwacji i czujników, choćby ze względu na znaczną odległość Antarktydy i jej powierzchnię. Glacjolodzy często bazują na obserwacjach satelitarnych, które pozwalają śledzić ich trasę i procesy rozpadu.
Badacze porównali dane z modelu z pomiarami GPS i radaru, obserwując, kiedy i w jakich warunkach szczeliny powiększają się najszybciej. Wnioski były jednoznaczne: największy postęp pęknięć następuje wiosną, w czasie największej siły pływów.
Pływy to nie wszystko. Zmiana klimatu robi swoje
Autorzy przyznają jednak, że ich model opisuje głównie drobniejsze, stopniowe zmiany w zachowaniu szczelin. Bardziej dramatyczne zdarzenia, jak ekstremalne temperatury wywołane zmianą klimatu, mogą powodować jeszcze większe rozpadliny.
Nowe badania to ważny krok w przewidywaniu tempa utraty lodu z Antarktydy. - Góry lodowe takie jak A-81 mogą mieć tysiące kilometrów kwadratowych powierzchni i odpowiadają za około połowę całej utraty lodu z Antarktydy każdego roku - podkreślił Oliver Marsh. - Tego typu wiedza przybliża nas do prognozowania dużych zdarzeń utraty lodu i ich wpływu na poziom mórz z dużo większą precyzją.
Źródło: Gizmodo