Dwa starty Falcon 9 w ciągu kilku godzin. SpaceX idzie na rekord

Dzień jak co dzień? Wygląda na to, że kolejne starty to już dla firmy Elona Muska codzienność, bo właśnie dowiadujemy się, że SpaceX wystrzelił dwie rakiety Falcon 9 w odstępie zaledwie dziewięciu godzin - to druga najkrótsza przerwa między misjami, jaką udało się kiedykolwiek osiągnąć.

Dwa starty Falcon 9 w odstępie 9 godzin. SpaceX idzie na rekord
Dwa starty Falcon 9 w odstępie 9 godzin. SpaceX idzie na rekordAFP

Trudno chyba o lepsze podsumowanie "kosmicznych" postępów ostatnich lat niż prywatna firma, która jest w stanie jednego dnia wysłać w kosmos dwie misje, korzystając przy tym z rakiet wielokrotnego użytku. A tak właśnie wygląda teraz codzienność SpaceX, który w miniony piątek najpierw wystrzelił rakietę Falcon 9 z Vandenberg Space Force Base w Kalifornii, dostarczając na niską orbitę okołoziemską 51 satelitów Starlink, by jeszcze tego samego dnia wynieść satelitę komunikacyjnego Inmarsat na orbitę geostacjonarną, korzystając z Centrum Kosmicznego Johna F. Kennedy’ego.

SpaceX idzie na rekord. 100 startów w jednym roku?

Co prawda firma ma na koncie jeszcze lepszy wynik niż dziewięć godzin przerwy, bo jej rekordowo krótki odstęp między startami Falcon 9 wynosi siedem godzin i dziewięć minut i został osiągnięty 5 października 2022 roku, ale i tak świetnie pokazuje, że wysoka częstotliwość startów jest już dla firmy rutynowa. W obu startach wykorzystano odnowione boostery, które wróciły na Ziemię po kilku minutach po starcie i zostaną ponownie zastosowane w przyszłych misjach - to właśnie dzięki temu SpaceX może organizować starty częściej i zagwarantować przystępniejsze ceny.

Co warto podkreślić, mówimy o naprawdę częstych startach, bo już w ubiegłym roku SpaceX latał w kosmos częściej niż raz w tygodniu, a w 2023 roku planuje po raz pierwszy ukończyć 100 misji. Większość z tych startów będzie dotyczyć rozbudowy Starlink, które ma już blisko 4000 satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej, ale nie zabraknie także misji wykonywanych... dla konkurencji, która chce dostarczyć swoje rozwiązania w kosmos.

Jednym z rywali jest brytyjska firma satelitarna Inmarsat, której satelita I-6 F2 poleciał w kosmos w ramach piątkowej misji - to zdaniem producenta "najbardziej wyrafinowany komercyjny satelita komunikacyjny, jaki kiedykolwiek zbudowano", ma wielkość piętrowego autobusu, a jego zadaniem jest zapewnienie łączności dla przemysłu morskiego i lotniczego. Wystarczy tylko wspomnieć, że Starlink również ma plany dotyczące tych sektorów, więc mowa o bezpośredniej konkurencji, niemniej jak przekonuje w rozmowie z The Independent dyrektor generalny Inmarsat, Rajeev Suri:

To nowy świat. Rywalizujesz w jednej części biznesu, współpracujesz w innej. Jeśli są dobrzy w wynoszeniu rakiet, skorzystamy z ich oferty. Mają rakiety wielokrotnego użytku, wykonują dobrą robotę przy startach, a koszty znacznie spadły w ostatnich latach.
„Wodospad ognia”. Piękno przyrody ściąga turystów do YosemiteAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas