Na Zachodzie znikają kasy samoobsługowe. W Polsce montują je na potęgę
Zachodnie media coraz częściej określają kasy samoobsługowe jako „nieudany eksperyment” lub mówi o nich „przeklęte maszyny”. Dlaczego w niektórych krajach zaczyna się odchodzić od takiego rozwiązania, kiedy w Polsce system ten nadal się rozwija i wręcz bije „rekordy” popularności?
Coraz więcej ludzi w Polsce coraz częściej wybiera kasy samoobsługowe. Jednakże na Zachodzie sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jak donosi BBC, coraz więcej sklepów zaczyna rezygnować z kas samoobsługowych. Dlaczego tak się dzieje?
Kasy samoobsługowe przestaną istnieć?
W ogólnym założeniu kasy samoobsługowe miały usprawnić proces kupowania, zmniejszyć kolejki, odciążyć pracowników i stanowić mniejszy koszt dla pracodawcy. W dobie coraz większego konsumpcjonizmu i dostępu do całego wachlarzu produktów ludzcy kasjerzy zaczęli się "nie wyrabiać", przez co często tworzyły się długie kolejki, powstawały napięcia i rosła irytacja.
Rozwiązaniem miały być strefy kas samoobsługowych, w których nad urządzeniami sprawuje pieczę jeden pracownik. Takie rozwiązanie było na rękę pracodawcom, ponieważ nie musieli płacić miesięcznej pensji np. siedmiu pracownikom (tylko jednemu). Zakup kilku kas samoobsługowych miał się zwracać w bardzo szybkim czasie.
Jednakże klienci zaczęli zauważać coraz więcej problemów. BBC twierdzi, że w większości przypadków strefy kas samoobsługowych nie spełniają oczekiwań. Wśród głównych zażaleń wciąż pojawia się problem kolejek, które tworzą się, kiedy osoba przy kasie samoobsługowej sobie nie radzi, lub kiedy maszyna "złapie błąd".
Liczba pojawiających się błędów w takich kasach wciąż jest bardzo duża, przez co nadzorujący pracownik musi wręcz biegać od jednej kasy do drugiej, by rozwiązać wszystkie problemy (często jeden pracownik nie wystarcza). Jednocześnie pracownik ten musi weryfikować wiek klienta, który kupuje produkty z ograniczeniami wiekowymi.
Jak mówi prof. Christopher Andrews z Uniwersytetu Drew w USA: - [kasy samoobsługowe - przyp. red.] Nie dostarczają niczego, co obiecywały. Sklepy postrzegały to jako kolejną granicę... Gdyby udało im się przekonać konsumenta, że [kasa samoobsługowa] jest preferowanym sposobem robienia zakupów, mogliby obniżyć koszty pracy. Odkryli jednak, że ludzie potrzebują przy tym pomocy lub że kradną różne rzeczy. W końcu zdali sobie sprawę, że nie oszczędzają pieniędzy, tylko je tracą.
Jak zaznaczają specjaliści, pierwsze kasy samoobsługowe zaczęły wchodzić do sklepów w latach 90. XX w. Zachodni eksperci twierdzą, że system tylko czterech kas samoobsługowych "może kosztować sześciocyfrową kwotę".
BBC przytacza przykład amerykańskiej sieci sklepów Walmart, gdzie dużo kas samoobsługowych zostało zlikwidowanych z powodu dużej liczby dokonywanych kradzieży. Natomiast brytyjskie supermarkety Booths zmniejszyły liczbę tych kas, gdyż klienci skarżyli się, że są one bardzo zawodne i powolne.
Kolejne problemy z kasami samoobsługowymi
Jak podaje BBC: "Niektóre dane pokazują, że sprzedawcy detaliczni korzystający z technologii kas samoobsługowych odnotowują straty ponad dwukrotnie wyższe niż średnia w branży".
Ponadto koszt funkcjonowania kas samoobsługowych ma w coraz mniejszym stopniu prowadzić do oszczędności, na które liczyły zachodnie firmy. Kasy tego typu stały się w USA niezwykle popularne, w ciągu ostatnich lat, lecz ponad 3,3 mln osób nadal jest zatrudnionych jako kasjerzy.
W 2021 roku przeprowadzono specjalną ankietę wśród Amerykanów, której wyniki wykazały, że 60 proc. konsumentów woli korzystać z kas samoobsługowych. Jednakże aż 67 proc. uczestników badań doświadczyło awarii tych urządzeń podczas korzystania.
- Nie chodzi o to, że technologia kas samoobsługowych jest dobra czy zła sama w sobie... [ale] jeśli spróbujemy korzystać z kas samoobsługowych i zdamy sobie sprawę, że nie czerpiemy z niej żadnych korzyści, możemy wrócić do jej nieużywania - mówi Amit Kumar, adiunkt marketingu i psychologii na Uniwersytecie w Teksasie.
Boom na kasy samoobsługowe w sklepach w Polsce
Z drugiej strony kasy samoobsługowe mimo swoich wad, w Polsce przeżywają boom. Jak informuje sieć supermarketów Biedronka, liczba kas samoobsługowych (w ich punktach) osiągnęła 15 000 - urządzenia tego typu znajdują się w 87 proc. sklepów tej sieci.
Jak podaje sieć w swoim komunikacie: "Kasy samoobsługowe to hit sieci Biedronka. Powstaje ich coraz więcej, zarówno w sklepach usytuowanych w największych metropoliach, jak i mniejszych miastach oraz najmniejszych miejscowościach".
Dodaje także: "Konsekwentnie prowadzone inwestycje w rozbudowę systemu kas samoobsługowych potwierdzają, że Biedronka w coraz większym stopniu stawia na nowe technologie. Kasy bowiem wykorzystują rozwiązania sztucznej inteligencji w celu rozpoznawania produktów i sugerowania klientom właściwego wyboru przy naliczaniu należności".