To może prowadzić do pożaru fotowoltaiki. Naukowcy o „śladach ślimaków”
Tzw. ślady ślimaków na panelach fotowoltaicznych to źródło problemów, które można łatwo przeoczyć. Naukowcy pracują nad systemem szybkiego wykrywania takich usterek, który może pomóc ustrzec się przed potencjalnymi pożarami fotowoltaiki.
Choć pożary fotowoltaiki nie występują każdego dnia, to mogą się zdarzyć. Nieprawidłowy montaż, zwarcie w instalacji i wyładowania atmosferyczne to tylko niektóre z czynników, które potrafią prowadzić do pożaru instalacji fotowoltaicznej.
Naukowcy z Francji w swoich najnowszych badaniach zwracają uwagę na jeszcze jedno źródło problemów, które można łatwo przeoczyć. Chodzi o tzw. ślady ślimaków na panelach fotowoltaicznych.
Co może wpływać na pożary fotowoltaiki?
Systemy generujące prąd, a więc i fotowoltaika, mogą niekiedy stać się źródłem pożaru. Do takich sytuacji nie dochodzi codziennie, jednak nie oznacza to, że ich nie ma. Przykładem jest choćby pożar w Brodnicy. Najprawdopodobniej właśnie od fotowoltaiki zapaliła się tam obora, z ogniem przez 15 godzin walczyło 16 zastępów strażackich. Niedawno do zapalenia się paneli doszło też w Wieluniu - strażacy gasili tam budynek mieszkalny.
Co zrobić, aby uniknąć pożaru fotowoltaiki? Warto korzystać z usług doświadczonych firm montażowych, unikać słabej jakości komponentów i regularnie sprawdzać oraz konserwować instalację. Podczas takich przeglądów, szczególnie w przypadku długiego użytkowania paneli, można zauważyć, że pojawiają się na nich linie, które do złudzenia przypominają ślady, jakie zostawiają m.in. sunące ślimaki. Warto wówczas bliżej przyjrzeć się instalacji i skonsultować jej stan z ekspertem. Przebarwienia znane jako „ślady ślimaków” mogą być bowiem powiązane z mikropęknięciami i rozwarstwieniami.
AI pomaga w diagnostyce paneli fotowoltaicznych
Eksperci z francuskiego LAAS-CNRS, laboratorium badawczego specjalizującego się w analizie i architekturze systemów, w nowych badaniach zwrócili uwagę na fakt, że takie drobne usterki łatwo mogą ujść uwadze właścicieli instalacji. Stanowią one jednak problem, gdyż z czasem mogą doprowadzić do pożaru fotowoltaiki.
- Ślimacze ślady nie obniżają znacząco samej wydajności panelu, ale są główną przyczyną poważnego pogorszenia się jego stanu, wiążą się z tym mikropęknięcia i rozwarstwienia. To może doprowadzić do zapalenia się panelu — wyjaśniają naukowcy.
Opracowany przez francuskich naukowców nowatorski system ma usprawnić rozpoznawanie takich zagrożeń. Pomysł naukowców opiera się na wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Wyszkolone algorytmy analizują instalację, rozróżniając panele „zdrowe” i „ślimacze”, a to wszystko bez potrzeby montażu dodatkowych urządzeń.
Tzw. ślady ślimaków na panelach fotowoltaicznych
W badaniu opublikowanym na łamach „Engineering Applications of Artificial Intelligence” naukowcy zaznaczają, że wyszkolone algorytmy do wykrywania i diagnostyki uszkodzeń typu „ślad ślimaka” na modułach fotowoltaicznych zapewniają doskonałe efekty przy niewielkiej ilości danych. W dodatku podejście to jest według znawców łatwe do wdrożenia w komercyjnych urządzeniach monitorujących systemy fotowoltaiczne.
Po testach przeprowadzonych na szeregu paneli o mocy od 205 W do 240 W badacze wykazali, że dokładność systemu sięga nawet 89 proc. Dalsze badania nad takim systemem wykrywania drobnych usterek mają na celu to, by go ulepszyć i z czasem doprowadzić do jego komercjalizacji, a więc udostępnienia szerokiemu gronu właścicieli fotowoltaiki.