Ukraińcy zniszczyli system S-300 w Rosji. Zrobili to w ciekawy sposób
Siły Zbrojne Ukrainy mają na swoim koncie kolejny wielki sukces w wojnie z rosyjskim okupantem. Tym razem udało się zniszczyć potężny system ziemia-powietrze S-300, znajdujący się na terytorium Rosji.
Armia ukraińska dokonała kolejnego udanego ataku na terytorium Rosji. Niedawno była to jedna z głównych baz lotniczych o nazwie Engels, w której stacjonują bombowce dokonujące ataków rakietowych na ukraińskie miasta, a tym razem drony zniszczyły system wyrzutni ziemia-powietrze S-300.
O tym zuchwałym ataku przeprowadzonym w pobliżu miasta Klińce, leżącym w obwodzie briańskim, poinformował niezależny rosyjski serwis Astra. Swój komunikat na ten temat wydał również gubernator obwodu, Aleksandr Bogomaza. Podał on, że w wyniku ataku nikt nie został ranny. Niestety, nie opublikowano nagrania z tego wydarzenia, ale niedawno Rosjanie przez pomyłkę zniszczyli dronem Lancet swoją wyrzutnię S-300 i uwiecznili to na filmie, który zamieszczamy poniżej. Ukraiński atak wyglądał niemal identycznie.
Ukraińcy zniszczyli dronami system S-300 w Rosji
Na informacje o tym wydarzeniu od Sił Zbrojnych Ukrainy nie ma co liczyć, ponieważ władze nie mogą przyznać się do ataków na terytorium Rosji. Podobna sytuacja miała miejsce po atakach na bazę w Engelsie czy Most Krymski. Analitycy wojskowi tłumaczą, że ukraińska armia buduje swoje drony i wyposaża je w potężne ładunki wybuchowe.
Bezzałogowce dysponują dużym zasięgiem. Nieoficjalnie mówi się o uderzeniach na cele oddalone o nawet ponad 500 kilometrów. W przypadku ataku na system S-300, było ok. 60 kilometrów. Na razie nie wiadomo, ile wyrzutni zniszczyły drony, ale na pewno jest to co najmniej jeden pojazd.
Czym jest rosyjski system obrony powietrznej S-300?
System ziemia-powietrze S-300 służy do obrony miast przed nadlatującymi pociskami manewrującymi lub dronami. Jest on w pełni zautomatyzowany. Wyrzutnie mogą być transportowane na pojazdach. Zasięg rakiet S-300 to 200 kilometrów, tymczasem radaru ok. 90 kilometrów. Sprzęt ten montowany jest na specjalnej mobilnej platformie wraz z generatorem i masztem o wysokości od 24 do 39 metrów.
S-300 wykorzystuje kombinację radaru dopplerowskiego 5N66M i radaru fazowego 30N6 FLAP LID A I/J-band. W innych modyfikacjach radary mogą wykryć nadlatujące cele nawet z odległości 1000 km (pociski balistyczne).
Rosjanie przerabiają systemy S-300 do ataku na miasta
Systemy te mają posłużyć do wzmocnienia obrony powietrznej Rosji. Izraelskie źródła twierdzą, że wojna w Ukrainie spowodowała, że Moskwa straciła tysiące pojazdów i systemów rakietowych, a kwestia obrony terytorium Rosji ucierpiała i wymaga wzmocnienia.
Co ciekawe, Rosjanie coraz częściej przerabiają systemy S-300, by te były zdolne do atakowania celów naziemnych. Analitycy tłumaczą, że armia w ten sposób próbuje oszczędzać bardzo drogie pociski manewrujące przy atakach na miasta, a także jest to też skuteczne działanie w kwestii prób zmylenia lub przeciążenia systemów obrony powietrznej działających w Ukrainie.