Co powiesz na pizzę albo burgera wieczorem? W pakiecie udar i nie tylko
Piątkowa pizza, burger czy kebab mogą smakować obłędnie, zwłaszcza w towarzystwie. Ale badania pokazują, że już jeden taki tłusty posiłek może zaburzyć przepływ krwi do mózgu. Efekt? Większe ryzyko udaru i demencji, a pierwsze zmiany zachodzą w ciągu kilku godzin.

Piątkowy wieczór, znajomi, zapach świeżo wypieczonej pizzy, może soczysty burger. Albo przynajmniej szybki wypad po kebaba na wynos. Brzmi jak niewinna przyjemność na koniec tygodnia, na którą zasługujemy po tylu dniach pracy, prawda? Tymczasem naukowcy ostrzegają. Już jeden taki posiłek, pełen tłuszczu nasyconego, może zaburzyć przepływ krwi do mózgu, a w konsekwencji zwiększyć ryzyko udaru i demencji.
Nasze wyniki sugerują, że nawet jeden tłusty posiłek ma natychmiastowy wpływ na organizm.
Jak tłuszcz psuje krążenie w mózgu?
Tłuszcze w diecie mają swoje zalety. Dostarczają energii, przenoszą witaminy, chronią narządy. Jednak tłuszcze nasycone, których pełno w fastfoodach, potrafią szybko zaszkodzić naczyniom krwionośnym. Po zjedzeniu takiego posiłku poziom tłuszczu we krwi rośnie i osiąga szczyt po około czterech godzinach. W tym czasie naczynia stają się sztywniejsze, tracą zdolność rozszerzania się, a to ogranicza przepływ krwi w całym organizmie, także w mózgu.
Normalnie mózg utrzymuje stabilny dopływ krwi dzięki mechanizmowi zwanemu dynamiczną autoregulacją mózgową. Działa to jak amortyzator - niezależnie od wahań ciśnienia, np. przy wstawaniu czy wysiłku fizycznym, przepływ krwi pozostaje stały. Gdy mechanizm ten zawodzi, do mózgu może docierać zbyt mało lub zbyt dużo krwi. Na dłuższą metę oznacza to większe ryzyko chorób neurodegeneracyjnych.
Eksperyment z "bombą dla mózgu"
Aby zbadać wpływ takiego posiłku, naukowcy zaprosili do badania 20 młodych mężczyzn (18-35 lat) i 21 starszych (60-80 lat). Zmierzyli wydolność naczyń krwionośnych przed i cztery godziny po spożyciu wysokotłuszczowego koktajlu, który sami nazwali "bombą dla mózgu". Składał się głównie z ciężkiej śmietany, miał 1362 kalorie i 130 g tłuszczu. Odpowiadał więc typowemu wypadowi na fastfooda.
Okazało się, że już ten jeden posiłek pogarszał zdolność naczyń krwionośnych do rozszerzania się zarówno u młodszych, jak i starszych uczestników. Co gorsza, u starszych badanych spadek wydolności był o ok. 10 proc. większy, co sugeruje, że z wiekiem mózg jest bardziej podatny na takie szkody.

Efekt tu i teraz, a nie tylko w przyszłości
Choć badanie nie oceniało bezpośrednio długoterminowych skutków, wcześniejsze prace tych samych naukowców wskazują, że taki posiłek zwiększa liczbę wolnych rodników (niestabilnych cząsteczek uszkadzających komórki) i zmniejsza stężenie tlenku azotu (związku, który pomaga naczyniom krwionośnym rozluźniać się i dostarczać tlen oraz glukozę). - To może wyjaśniać ograniczoną regulację przepływu krwi, którą zaobserwowaliśmy - podkreślają autorzy.
Zalecenia mówią, że mężczyźni powinni ograniczyć spożycie tłuszczów nasyconych do 30 g dziennie, kobiety do 20 g. Tymczasem jeden weekendowy fast food potrafi przekroczyć tę normę kilkukrotnie. A organizm spędza dużą część dnia w stanie tzw. poposiłkowej lipemii, kiedy poziom tłuszczu we krwi jest podwyższony i, jak się okazuje, mózg może być wtedy szczególnie narażony.
No dobrze, ale czy każdy tłuszcz jest tak samo zły jak ten z fastfoodu?
Zamiana tłuszczów nasyconych na wielonienasycone (z ryb, orzechów, nasion) jest korzystna dla serca i mózgu. Niestety naukowcy nadal nie wiedzą, jak mózg reaguje na jednorazową dawkę nawet tych "dobrych" tłuszczów. Medycyna wciąż się rozwija, więc pewnie za jakiś czas poznamy i tę odpowiedź.
Więc zanim dziś wieczorem zamówisz podwójny ser i bekon zapamiętaj ten widok, bo przy większej ilości możesz zafundować sobie demencję. Ale jest też dobra wiadomość. "Tylko" 30 proc. pacjentów nie przeżywa roku od momentu przyjęcia do szpitala z powodu udaru
Źródła: The Conversation, pacjent.gov.pl