Dlaczego hasło do Netflixa może kosztować cię pracę?
Masz jedno hasło do wszystkiego? Dla cyberprzestępców to jak otwarta furtka. Wystarczy jeden wyciek z serwisu streamingowego, by zyskać dostęp do firmowego maila, systemów HR, a nawet twojej kariery. Sprawdź, co może cię ochronić przed cyfrową katastrofą.

W dobie cyfrowej wygoda często wygrywa z ostrożnością. Wiele osób używa tego samego hasła do Netflixa, służbowego e-maila i systemów firmowych. Tymczasem wycieki danych z serwisów rozrywkowych nie są rzadkością, a ich konsekwencje mogą sięgnąć znacznie dalej niż utrata dostępu do ulubionego serialu.
Wyciek danych to nie fikcja
Netflix padł ofiarą wycieków już kilka razy, choć nie zawsze z własnej winy. W 2016 roku dane tysięcy użytkowników serwisu pojawiły się w sieci. Źródłem był wcześniejszy wyciek z LinkedIna, a użytkownicy po prostu używali tych samych loginów i haseł. Podobnie było z Adobe w 2013 roku - 150 milionów kont, często z widocznymi hasłami, trafiło do sieci. LinkedIn, Dropbox i wiele innych serwisów zaliczyło gigantyczne wpadki bezpieczeństwa.
Hasła z wycieków trafiają do publicznych baz jak Pastebin, czy profesjonalnych katalogów do sprawdzania danych, np. HaveIBeenPwned. Cyberprzestępcy używają ich do tzw. credential stuffingu - automatycznego testowania znanych loginów i haseł na innych platformach, również tych służbowych.
Jak jedno hasło może skończyć się zwolnieniem?
Jeśli używasz tego samego hasła w pracy i w serwisach rozrywkowych, narażasz swoją firmę na realne straty. Atakujący może dostać się do twojej skrzynki e-mail, Slacka, firmowego CRM-u lub systemu HR. Może wysłać wiadomości w twoim imieniu, wykraść dane wewnętrzne lub przeprowadzić phishing podszywając się pod ciebie.
Jeśli dojdzie do incydentu, audyt może wskazać ciebie jako źródło naruszenia zasad bezpieczeństwa. W efekcie nie tylko firma poniesie koszty, ale i ty, tracąc zaufanie, reputację, a nawet stanowisko. W branżach takich jak IT, prawo, finanse czy administracja ryzyko jest szczególnie wysokie.
Co zrobić, by nie skończyć jak ofiara wycieku?
- Używaj unikalnych haseł do każdego konta. Jeśli nie chcesz poświęcać na to czasu, warto skorzystać z menedżerów haseł, które robią to za ciebie.
- Włącz 2FA (logowanie dwuskładnikowe) wszędzie, gdzie to możliwe.
- Regularnie sprawdzaj swoje dane, np. na haveibeenpwned.com. Ale jednocześnie zwracaj uwagę na poprawny adres takich stron jak ta, bo oszuści potrafią podszywać się, żeby zdobyć twoje dane
- Ostatni, sporny punkt - uważaj przy logowaniu się przez Facebooka lub Google, zwłaszcza na platformach związanych z pracą. A dlaczego sporny? Ponieważ musisz uważać na to, jakim stronom dajesz dostęp. Muszą być zaufane. Z drugiej strony wiele ze stron, na które się logujemy osobnym hasłem ma znacznie gorsze zabezpieczenia, niż Facebook i Google, które (jakby nie było) są technologicznymi gigantami, a sama firma z Mountain Veiw, która już dawno przestała być kojarzona jedynie z przeglądarką, zaznacza w swoim supporcie, że logowanie się przez maila jest w pełni bezpieczne. I to się zgadza o ile… ktoś nie zdobędzie hasła do Google Mail.
Jakby nie było - hasło to klucz. Jeśli używasz jednego do wielu drzwi, nie zdziw się, gdy pewnego dnia ktoś wejdzie tam, gdzie naprawdę nie powinien. Jeśli jednak już musisz zredukować ich liczbę, bo czujesz, że twoja głowa eksploduje niczym włoski stratowulkan Etna, lepiej użyć menadżera haseł lub konta Google.