Osadzony, telefon! Jeszcze kilka lat temu więzienia, a teraz?
Znacie kogoś, kto z własnej woli chciałby iść do więzienia? Jak się okazuje, jest takich osób sporo, a do tego są gotowe za to zapłacić! Mało tego, wy też możecie spróbować życia za kratami, podpowiemy nawet, gdzie szukać tej atrakcji!
Jeśli zastanawialiście się kiedyś, jak może wyglądać życie za kratami, to w miejscach, o których za chwilę przeczytacie, można się o tego dowiedzieć. A mowa o byłych więzieniach, które zostały przekształcone w hotele i tylko czekają na kolejnych "osadzonych" - tak, liczba mnoga jest tu jak najbardziej uzasadniona, bo to całkiem popularny proceder (i w sumie trudno się dziwić, bo przecież pokoje są już gotowe). Zainteresowani więzienną przygodą mogą nawet wybierać pośród miejsc o różnym standardzie, od tanich hosteli po luksusowe przybytki, w których karę z klasą mogłyby odbywać hollywoodzkie gwiazdy. Oto kilka najciekawszych przykładów:
Architekt Gridley James Fox Bryant, uważany za najwybitniejszego architekta Bostonu swoich czasów oraz wybitny penolog Louis Dwight, który wykształcenie zdobywał na kultowym Yale z pewnością nie spodziewali się, że ich więzienie Charles Street wybudowane w 1851 roku skończy jako... luksusowy hotel.
Co prawda przez 120 lat spełniało swoją podstawową funkcję i "gościło" najbardziej znanych bostońskich przestępców, ale więźniowie w 1973 roku zbuntowali się z powodu złych warunków życia, a placówkę uznano za naruszającą konstytucyjne prawa osadzonych. W efekcie w 1990 roku ostatni więźniowie zostali przeniesieni do nowego więzienia Suffolk County, a Charles Street pozostało majestatycznym wspomnieniem czasów minionych.
Jak się jednak okazało, nie na długo, bo już rok później zostało kupione przez Massachusetts General Hospital, które chciało odświeżyć i ponownie wykorzystać nieruchomość, wymagając jednak zachowania istotnych elementów budynku. Zadania podjęła się w 2001 roku firma Carpenter & Company, która poszła jeszcze o krok dalej - wykorzystała oryginalne projekty więzienia, żeby wprowadzić elementy, które architekt chciał zrealizować, ale z powodów finansowych zmuszony był pominąć.
Efektem jest połączenie nowoczesności i historii, bo granitowa zewnętrzna część więzienia, atrium i rozległe wypełnione światłem wnętrza pozostają w dużej mierze niezmienione - można tu dostrzec charakterystyczne zabytkowe wybiegi czy ceglane ściany, a w hotelowej restauracji zachowane zostały cele więzienne i kute kraty w oknach, które przypominają o oryginalnym przeznaczeniu hotelu.
Podobnie jak wiele innych elementów, bo zespół architektów, projektantów i historyków poświęcił lata pracy, aby zachować historię budynku, w którym obecnie do dyspozycji gości jest 298 pokoi, z czego 19 w starym bloku więziennym. Efekt? Niewiarygodny!
Swoje "więzienie dla chętnych" ma też Wielka Brytania, chociaż jego pochodzenie można nawet przypisać... wikingom. Bo mowa o Malmaison Oxford Castle, które mieści się w budynku z bardzo długą historią, wybudowanym w 1066 roku przez normańskiego barona Roberta D'Oyly'ego. Wraz z innymi Normanami przybył on do Anglii, aby ją podbić, a Wilhelm Zdobywca za zasługi nadał mu rozległe ziemie w hrabstwie Oxfordshire.
Warto jednak pamiętać, że historia Oxford Castle jako więzienia zaczęła się dużo później, bo dopiero po rewolucji angielskiej, czyli cyklu trzech wojen domowych rozgrywających się w latach 1642-1651. Początkowo należało do Christ Church College, które pobierało nawet od więźniów opłaty za pobyt i przeprowadzało egzekucje - w poniedziałek wielkanocny 6 kwietnia 1752 roku życie na tutejszej szubienicy straciła m.in. Mary Blandy, a była to kara za otrucie arszenikiem ojca, który nie akceptował jej wybranka.
Ze względu na fatalne warunki więzienie szybko przeszło jednak w ręce władz hrabstwa i w 1785 roku zostało przebudowane. I wygląda na to, że skutecznie, bo później działało jako więzienie jeszcze przez ponad 200 lat i dopiero w 1996 rok zdecydowano się je zamknąć, a następnie zmienić w hotel.
Malmaison Oxford przekształcił bloki cel w 95 pięknie urządzonych pokoi i apartamentów, które jak możemy przeczytać na stronie hotelu, są przestronniejsze i wygodniejsze niż klasyczne cele, bo współcześni "osadzeni" mogą liczyć na luksusowe łóżka, superszybkie Wi-Fi, prysznice z deszczownicami i wszystkie udogodnienia, jakich można oczekiwać od luksusowego hotelu.
Nie da się jednak ukryć, że duch więzienia pozostał - podobnie jak w przypadku Liberty Hotel w Bostonie, wystarczy tylko spojrzeć na atrium i pomalowane na biało barierki oraz metalowe schody, żeby zorientować się, z jakiego typu budynkiem mamy do czynienia.