Pływające samochody i przewrócone pociągi. Europa przegrywa z żywiołem

Gwałtowne burze, porywisty wiatr i ulewne deszcze dosłownie pustoszą europejskie miasta. Choć ludzie próbują walczyć z żywiołem, potyczka z góry wydaje się skazana na przegraną i jedyne co pozostaje, to ewakuacja. Mało tego? To dołóżmy jeszcze trzęsienia ziemi. Nagrania, które obiegają internet, przerażają.

Przez ostatnie dni Europa zmaga się z gwałtownymi burzami i ulewnymi deszczami. To efekt nie tylko przejścia frontów atmosferycznych, ale i występowania tzw. konwergencji, czyli zbieżności wiatrów.

Według IMGW obecnie strefa burz i opadów obejmuje południowo-wschodnią, środkową i północno-zachodnią część kraju. Miejscami mogą pojawić się burze i opad o intensywności 10 mm/10 min.

W konsekwencji ilość wody spływającej z terenów utwardzonych powoduje, że nie tylko wzrasta poziom rzek, ale i kanalizacja nie jest w stanie przyjąć tak dużej ilości opadu, przez co wiele ulic zamienia się dosłownie w potoki.

Reklama

Niedawno taką sytuację obserwowaliśmy w Gnieźnie, gdzie spadło ponad 80 mm deszczu wraz z gradem. Wiele samochodów znalazło się pod wodą, a pod jednym z wiaduktów trzy pojazdy zostały zalane po sam dach. Utrudnienia miejscami pojawiały się również po opadach, które wystąpiły w środę 22 maja.

Europa walczy z nawałnicami

Nie tylko Polska walczy z warunkami pogodowymi, ale również kraje Europy Zachodniej. W holenderskim mieście Buitenpost nawałnica była tak silna, że sparaliżowała ruch w mieście. Według danych pomiarowych w ciągu godziny mogło spaść nawet 110 mm opadów, co spowodowało, że z toalet wybijała woda, śmieci, a nawet...grad.

Z żywiołem walczą również nasi zachodni sąsiedzi. W bawarskim mieście Kastl rzeki zamieniły się w rwące potoki, z którymi samochody nie miały szans. Jedno z nagrań udostępnionych na TikToku pokazuje, jak woda porywa jeden z samochodów, a inne są kołysane i ledwo opierają się silnemu nurtowi. Inne zdjęcia pokazują, że nawet widoczny na nagraniu biały samochód dostawczy również popłynął, z tą różnicą, że ze względu na wielkość zatrzymał się na moście. Później trzeba było go podnosić przy użyciu dźwigu.

Prawdziwa kumulacja natomiast miała miejsce we Włoszech. Nie dość, że spadł grad, ulewne deszcze zamieniły wiele ulic w rzeki, niszczyły wały przeciwpowodziowe, a silny wiatr wywracał składy pociągów, to w okolicy Neapolu ludzie uciekali z domów z powodu trzęsienia ziemi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: powódź | Burza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy