Oszałamiający bilans ostatnich 2 miesięcy na Krymie. Ogromne straty sprzętu

Intensywne ukraińskie ataki z ostatnich dwóch miesięcy spowodowały nie lada zamieszanie wśród rosyjskich przeciwlotników na Krymie. Utracono ogromną część arsenału nowoczesnych zestawów przeciwlotniczych, a Ukraina zdaje się nie ustawać i dalej atakuje. Rosjanie są przez to zmuszeni do desperackich kroków.

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Rosjanie utracili na Krymie mnóstwo sprzętu przeciwlotniczego
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy Rosjanie utracili na Krymie mnóstwo sprzętu przeciwlotniczegoVitaly KuzminWikimedia

Ukraińskie Centrum Komunikacji Strategicznej informuje, że ostatnie dwa miesiące to prawdziwy chaos na Półwyspie Krymskim. Rosjanie utracili tam mnóstwo sprzętu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego dalekiego i średniego zasięgu o wartości co najmniej kilku miliardów dolarów.

Bilans ukraińskich ataków opiewa na ponad 15 porażonych radarów, które są najważniejszym elementem każdego systemu przeciwlotniczego. Oprócz tego zniszczono także co najmniej 10 wozów dowodzenia i trafiono wiele wyrzutni systemów S-300, S-400 oraz bardzo rzadkiego systemu średniego zasięgu S-350 "Witjaź". Według Ukraińców udało się zidentyfikować co najmniej 15 baterii przeciwlotniczych stacjonujących na Krymie, które zostały porażone przez ich ostatnie ataki.

Zgodnie z mapą opublikowaną przez Ukraińskie Centrum Komunikacji Strategicznej miejsca stacjonowania porażonych baterii rozsiane były po całym półwyspie. Od jego północnych rubieży po okolice mostu Krymskiego i południowego wybrzeża Krymu.

Straty na Krymie sprowokowały Rosjan do dość zaskakującego ruchu

Rosjanie byli zaskoczeni skalą strat na Krymie. Półwysep Krymski stanowi jeden z najbardziej nasyconych obroną przeciwlotniczą obszarów na świecie, a mimo tego drony oraz pociski balistyczne ATACMS i manewrujące Neptun, oraz Storm Shadow bez większego problemu są w stanie uderzać w cele nawet na południu półwyspu. Systemy S-300 i S-400, które miały nie mieć doskonalszych odpowiedników na świecie, okazały się nieskuteczne nawet w obronie własnej przed celami, do których zwalczania zostały skonstruowane.

Z tego powodu Rosjanie zdobyli się na bardzo ryzykowny krok, który może jeszcze bardziej podkopać renomę ich broni - przenieśli na Krym swój najnowszy system przeciwlotniczy. Mowa tutaj o będącym na uzbrojeniu od połowy 2021 roku S-500 "Prometeusz". Na wyposażeniu rosyjskiej armii jest zaledwie jeden zestaw tego typu. 

S-500 ma dysponować zasięgiem nawet 600 kilometrów i zdolnościami do rażenia samolotów, ale także pocisków balistycznych, a nawet satelitów i broni hipersonicznej. System ma być zdolny do reakcji na zagrożenie w ciągu 4 sekund, w porównaniu do 10 sekund dla S-400 i potrafi jednocześnie śledzić do 10 celów poruszających się z prędkościami hipersonicznymi, czyli powyżej 6 tys. kilometrów na godzinę. Czas pokaże, czy nowa broń rzeczywiście spełni wymagania pola walki tak, jak wspominają Rosjanie.

Rolnictwo przyszłości. Białko wytwarzane w laboratorium niemal „z powietrza”AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas