Nie masz czasu na siłownię? Pobiegnij na autobus, efekt cię zaskoczy!

Badacze z Wielkiej Brytanii postanowili sprawdzić, czy krótkie, bo trwające zaledwie kilka minut wybuchy aktywności fizycznej mogą pozytywnie wpłynąć na ludzki organizm. Okazuje się, że w dobie siedzącego trybu życia nawet przebieżka w pogoni za autobusem czy tramwajem może pozwolić nam na zniwelowanie ryzyka przedwczesnej śmierci. Lepsze to niż nic!

Nawet krótka aktywność fizyczna może zmniejszyć ryzyko chorób i przedwczesnej śmierci.
Nawet krótka aktywność fizyczna może zmniejszyć ryzyko chorób i przedwczesnej śmierci.123RF/PICSEL

Krótka aktywność fizyczna ma pozytywny wpływ na nasze ciało

Większość z nas zapewne słyszała o zalecanej dziennej dawce wysiłku fizycznego, który pozwala na utrzymanie odpowiedniej formy i uniknięcie komplikacji zdrowotnych. Czy to siłownia, czy rower, wszystkie ćwiczenia mogą sprawić, że poczujemy się lepiej i będziemy dzięki nim zdrowsi. Co jednak w sytuacji, gdy nie mamy czasu lub ochoty na poświęcenie godziny w celu przeprowadzenia treningu?

Okazuje się, że to nie problem — a przynajmniej nie tak duży, jak mogłoby się wydawać. Naukowcy z UK Biobank przeprowadzili kilkuletnie badanie, w ramach którego przeanalizowali zachowania i podejmowane codzienne aktywności przez ponad 25 tysięcy osób. Wyniki wykazały, że nawet w trakcie minutowych okienek czasowych, w ciągu których nasze ciało wykonuje jakieś ruchy, możemy zyskać wymierne korzyści zdrowotne.

O jakich aktywnościach mowa? Zdecydowanie takich, które stanowią element codzienności niektórych z nas — krótka zabawa z dziećmi, spacer z psem czy wyniesienie śmieci lub wniesienie toreb z zakupami na piętro. Jak podają badacze z Wielkiej Brytanii, osoby mające styczność z takimi „zadaniami” w mniejszym stopniu były narażone na niektóre zdrowotne powikłania (np. związane z rakiem), rzadziej też stwierdzano u nich przypadki nagłych zgonów.

Zamiast siłowni krótki spacer?

Spośród 25 241 uczestników o średniej wieku wynoszącej 62 lata 56% badanych stanowiły kobiety. Wszyscy zostali wyposażeni w specjalne urządzenia śledzące aktywność fizyczną, podobne do powszechnych smartwatchy. Po siedmiu latach dane zebrane przez trackery zostały zestawione z dokumentacją kliniczną osób. Co ważne, wykluczone zostały osoby cierpiące wcześniej na raka i choroby serca, jak i te zmarłe w ciągu 2 lat od rozpoczęcia badań.

Pierwszą ważną obserwacją było to, że u aż 89% badanych trackery wykazały występowanie intensywnej i przerywanej aktywności fizycznej. To interesujące z uwagi na fakt, że żadna z osób nie zgłaszała wcześniej wykonywania żadnych ćwiczeń. Średnio badani w ciągu dnia podejmowali się 8 krótkich okresów aktywności, łącznie trwających 4,5 minuty.

Naukowcy stwierdzili, że nawet 3 lub 4 krótkie impulsy w ciągu dnia mogą zmniejszyć ryzyko przedwczesnej śmierci aż o 40%. Jeszcze lepiej wyglądało ograniczenie potencjalnego wystąpienia powikłań o podłożu naczyniowo-sercowym. W tym wypadku o 49%. Dane te zostały potwierdzone poprzez zestawienie ich z informacjami zebranymi od osób, u których nie zaobserwowano żadnych zrywów.

Nadzieja dla siedzącego społeczeństwa?

Chociaż zgodnie mówi się o tym, że aktywność fizyczna jest kluczowa w utrzymaniu odpowiedniej formy i zdrowia, to wyniki jasno pokazują, że nawet małe jej dawki mogą przynieść spore korzyści. Nie zastąpią one oczywiście pełnoprawnego treningu, właściwej i zbilansowanej diety — lepsze jednak to, niż absolutnie nic.

A wspomniane “nic" jest domeną sporej części z nas. Lekarze regularnie apelują o to, aby Polacy przykładali większą wagę do wysiłku fizycznego i odżywiania. Okazuje się, że tylko 25% osób po 15. roku życia w Polsce może pochwalić się wykonywaniem w miarę regularnych ćwiczeń.

Równie nieciekawie wyglądają statystyki dotyczące np. spacerów czy przemieszczania się na piechotę — w tym wypadku tylko co piąty Polak wplata taki rodzaj aktywności w swój przeciętny dzień. A badania pokazują jasno — spacer, przebieżka na przystanek autobusowy czy zabawa ze zwierzakiem są dla nas bardzo korzystne.

Dziedzictwo na ulicach. Londyńczycy walczą o swoje lampy gazoweAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas