Prof. Kruszewski: Nigdy nie odkryjemy wszystkich minerałów w kosmosie

Czy geologia może być fascynująca? Zdecydowanie tak. O odkrywaniu nowych minerałów, kosmicznym wydobywaniu rud z asteroid, czy o problemach polskiej nauki i polskiej geologii rozmawiamy z profesorem Łukaszem Kruszewskim z Instytutu Nauk Geologicznych z Polskiej Akademii Nauk.

Wiktor Piech, Geekweek Interia: Jaki jest stan polskich laboratoriów geologicznych? Czy pod względem wyposażenia dorównujemy zachodnim laboratoriom, czy należymy do "trzeciego świata"?

Profesor Łukasz Kruszewski z ING PAN: To zależy od wielu czynników.  Są uczelnie,  które wyposażone są w doskonałej jakości urządzenia pomiarowe, światowej klasy. Takie laboratoria prowadzą wysoko zaawansowane badania.  Niestety, w wielu jednostkach dochodzi jeszcze czynnik, który nazwałbym "ludzkim": ludzka zawiść. Proszę sobie wyobrazić sytuację, gdzie uczelnia, zamiast pozyskiwać takie urządzenia, pozbywa się ich. Albo podkradanie sprzętu swoim współpracownikom — to niestety realia polskiej, ale i światowej nauki. Na szczęście takie sytuacje nie są codziennością. Są natomiast inne, bardziej zewnętrzne problemy. Nauka wymaga "niespożytych" zasobów finansowych. To zaś doprowadza nas do jeszcze bardziej ogólnej kwestii: dzisiejsze społeczeństwo — przynajmniej do pewnego stopnia — nie jest zainteresowane nauką.

Reklama


Pokutuje podejście "a po co to komu?", wynikające m.in. z oczekiwania, że nauka ma odpowiadać - najlepiej wprost i natychmiast - na pytania. Tymczasem, nauka jest dążeniem, zbliżaniem się do odpowiedzi i "prawdy", zaś ani prawda,  ani sama nauka nie są - jak chcieliby niektórzy - zerojedynkowe. Niestety, niedofinansowanie nauki to problem wielu krajów. Wydaje się olbrzymie pieniądze na projekty bynajmniej nienaukowe, o bardzo wątpliwej przydatności społecznej, a brakuje ich na działania tak podstawowe jak poszukiwanie nowych i przyrodniczo bezpiecznych źródeł energii, czy lepszych sposobów na retencję wody. A o pomysły, naprawdę, nietrudno: gdzie, dla przykładu, podziały się "zielone ogrody"  montowane wysoko na budynkach celem oczyszczania powietrza? Czy licealista wie co to Air Quality Map? No, ale aby działać,  projekty muszą być wspierane finansowo. Reasumując: różowo nie jest,  ale nie byłbym tu jednak całkowicie pesymistą.

Czy są jeszcze obszary (głębokości), które nie zostały rozpoznane pod względem geologicznym w Polsce? Czy są jakieś tajemnice geologiczne na obszarze Polski?

- Oczywiście. Geolog w Polsce nie może narzekać na nudę. Doskonałym tego przykładem są nowe gatunki minerałów, czy rozmaite kopalne szczątki zwierzęce, odkrywane w naszym kraju, głównie na terenie Śląska. Posłużę się tu przykładem. Tematem czekającym na objęcie projektami jest także poszukiwanie alternatywnych źródeł energii oraz powiązanego z nim odzysku tzw. surowców krytycznych, np. z węgli. 

Okazuje się bowiem, że - jak pokazują aktywne prace np. w USA - stężenia różnych metali np. w węglach, które kiedyś były uważane za zbyt małe (a ich odzysk, w związku z tym, nieopłacalny), dziś mogą stanowić łakomy kąsek. To za sprawą nowych technik ekstrakcji. To nie jest też tak, że takich projektów, czy pomysłów, nie ma. Są, ale jest ich zbyt mało. Musimy poznać różne zależności i możliwości starych-nowych kopalin. A do tego, znów, potrzebne są stosowne nakłady finansowe. Aby takie projekty funkcjonowały, potrzeba ludzi, nowych naukowców. Tymczasem zainteresowanie naukami geologicznymi z roku na rok sukcesywnie maleje...

Czy geologia jest branżą przyszłości? Jak wygląda sytuacja np. wydobycia minerałów/rud z obcych światów/asteroid?

- Odpowiedź na to pytanie tkwi już pierwszej części naszego wywiadu.  Jestem przekonany, że przyszłość człowieka tkwi w migracji pozaziemskiej: czy to w celu pozyskiwania materiałów, czy w kwestii osiedlania się. Zresztą nie musimy tego chcieć albo nie chcieć - to już się dzieje. Proszę zobaczyć: do niedawna górnictwo kosmiczne było znane wyłącznie z filmów SF takich jak seria "Alien". Dziś zaś takie firmy jak Hayabusa już realizują projekty mające na celu doprowadzić do pozyskiwania tzw. materiałów krytycznych (np. platynowców) z asteroidów. Sam mam przyjemność brać udział w konkursie związanym z planowaną eksploracją Południowego Bieguna Księżyca. Właściwe pytanie to więc nie tyle "czy?", a może raczej "kiedy?" i "w jaki sposób?".

Spotkałem się z opinią, że taka eksploracja doprowadzi do zniszczenia kolejnych - po Ziemi - obiektów. Moja odpowiedź jest taka sama jak odnośnie całego sensu i celu nauki: niezerojedynkowość. Można prowadzić ekstrakcję taką, by była ona równie opłacalna, jak i środowiskowo nieszkodliwa. Przykład: dawno temu, w Polsce, opracowano technologię eksploatacji węgla poprzez zmetanowywanie jego pokładów. Drugi przykład? Także węgiel: zamiast go spalać, można odzyskiwać z niego metale, które są niekiedy kojarzone z tzw. zieloną energią. Mowa o pierwiastkach ziem rzadkich, a szczególnie o dysprozie, który wchodzi w skład elektromagnesów używanych w elektrowniach wiatrowych. I tak oto mamy paradoks: węgiel jako źródło zielonej energii. Czepiam się ciągle tego węgla... no to może weźmy inny przykład: wykorzystanie bakterii do pozyskiwania uranu z hałd odpadowych po jego wydobyciu. Taka możliwość jest znana nie od dziś.

Jaki jest najbardziej niezwykły minerał na Ziemi? Co możemy spotkać w kosmosie?

- Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo to zależy dla kogo. Rok rocznie odkrywa się, średnio, 100-120 nowych minerałów. Jako kolekcjoner i posiadacz systematycznej kolekcji minerałów, przeważnie "poluję" na gatunki rzadkie i — właśnie — niezwykłe.  Myślę,  że warto tu wspomnieć o takich minerałach, których odkrycie właściwie zmusiło naukowców do przepisywania podręczników. To minerały,  które okazały się reprezentować... nowe typy materii. Np. herbertsmithyt — skądinąd niezbyt chemicznie anomalny wodorotlenek chlorek miedzi(II) cynku — w sensie fizycznym jest tzw.  kwantową cieczą spinową. Niesamowitych odkryć,  w meteorycie Chatyrka,  dokonał z kolei wybitny włoski badacz Luca Bindi.  Odkrył on w tym obiekcie dwa naturalne kwazikryształy - minerały o nazwach ikosaedryt i dekagonit.  

Mają one tzw. zakazane symetrie. Mówiąc w olbrzymim skrócie,  są to materiały podobne do krystalicznych (minerały to naturalne kryształy), ale wyróżniają się tzw. aperiodycznością (tj. powtarzalnością pewnych cech wewnętrznych tylko w jednym — a nie jak w kryształach w trzech — kierunku). Przed tymi odkryciami naukowcy uważali, że występowanie kwazikryształów ogranicza się do syntezy w laboratorium. A tu taka niespodzianka. No, ale całkiem niedawno zrobiło się głośno o innym kwazikrysztale,  tóry powstał w wyniku uderzenia pioruna w linię energetyczną. Jak widać, nadal istnieje wiele obiektów i środowisk geologicznych, w których można dokonać wielkich odkryć. Dodam, że co jakiś czas spotykam się z artykułami nt. tzw. najrzadszego minerału. To określenie nie do końca trafione, ponieważ mineralogia — jak wspomniałem wcześniej - to nauka żywa, i co roku dowiadujemy się o nowych ciekawostkach. Wiele z nich (chodzi głównie o substancje z meteorytów) to materiały dalece rzadsze niż te, o których czytamy nieraz w prasie.

Dobrym przykładem jest tu ernstburkeit - pierwszy odkryty minerał metanosulfonianowy. Tym samym ernstburkeit dołączył do niezbyt licznego grona minerałów organicznych. Jego mikroskopijne inkluzje (wrostki)  pochodzą z iście niecodziennego środowiska: trafiono na nie podczas badań rdzeni lodowych wyciągniętych z dużej głębokości, z pokrywy lodowej na Antarktydzie. Niewątpliwie jest to minerał, którego próżno szukać  w kolekcjach...

Czy geologia jako nauka jest wspierana, specjalnie dofinansowana? Jaki jest stan polskiej geologii? Jakie są problemy?

- Myślę, że temat ten wyczerpaliśmy przy okazji pierwszego pytania. Uważam, że wciąż jest dużo do zrobienia — na przykład w kwestii transparentności działań osób kierujących jednostkami naukowymi. Natomiast polscy geolodzy są niejednokrotnie cennymi pracownikami naukowymi zarówno w kraju jak i za jego granicami. W gronie swoich branżowych znajomych także mam sporą grupę osób, które osiągały i osiągają znaczące sukcesy w swojej dziedzinie. Geologia — tak jak pozostałe nauki — potrzebuje jednego:  możliwości trwania i rozwoju.

Co można zrobić, aby zachęcić ludzi do zainteresowania się geologią? Jakie są prowadzone programy popularnonaukowe w tym celu?

- Przede wszystkim trzeba częściej mówić o geologii w szkołach, organizować spotkania z naukowcami,  którzy mogą pokazać uczniom, jak ciekawa może być praca geologa, że można samemu odkryć, a potem opisać zupełnie nowy gatunek minerału; albo znaleźć nowe złoże cennego surowca; albo odkryć metodę oczyszczania gleb z mikroplastiku; albo wskazać czy dana skała będzie nadawała się jako element konstrukcyjny w nowo powstającym wieżowcu. To wszystko geologia,  która jest naprawdę wszędzie wokół nas. Jako mineralog dodam, że mineralogia jest, niestety, nauką traktowaną "po macoszemu".  A tymczasem istniała przed chemią i jest dla niej źródłem materiałów.  Pierwiastki i ich związki, jakie oglądamy na lekcjach chemii, zostały pozyskane z rud,  a rudy to minerały. Nie każdy wie, że lód pokrywający w zimie szyby - tak samo jak śnieg - to minerał (o nazwie lód), albo że kości (w tym zęby) są zbudowane w dużej mierze z minerału (hydroksylapatyt). Z drugiej strony, widzi się minerały tam, gdzie ich nie ma (słynne "minerały" w wodach mineralnych i szamponach).

Jeśli chodzi o programy popularnonaukowe, to są to przeważnie inicjatywy prowadzone przez osoby prywatne, albo w powiązaniu z grupami zrzeszającymi kolekcjonerów i poszukiwaczy minerałów i skamieniałości (np. "Spirifer", czy "Alterstollen"). Rozmaite muzea, np. Muzeum Ziemi PAN oraz Muzeum Geologiczne PIG, w Warszawie, zapraszają do prowadzenia popularyzatorskich wykładów zarówno kolekcjonerów jak i naukowców. Sam mam przyjemność prowadzić — do maja br. włącznie — comiesięczne wykłady z cyklu "Oblicza (Muzeum) Ziemi", na które zresztą serdecznie zapraszam.

Jakie było największe odkrycie geologiczne w ostatnich latach?

- Tutaj znowu trudno o odpowiedź będzie niełatwa, bo geologia to nauka złożona, a i trochę nietypowa: z jednej strony ścisła, z drugiej nie. Mógłbym wspomnieć o odkryciu (rzekomego, bo różni koledzy specjalizujący się w geologii historycznej, strukturalnej albo regionalnej niekoniecznie pozytywnie opiniują to odkrycie) kolejnego kontynentu - między Nową Zelandią a Australią. Dla mnie osobiście najważniejsze są dokonania NASA i ESA w kosmosie, szczególnie na Marsie. Mam tu na myśli szczególnie udane lądowanie (kolejnego już) łazika Perseverance. To lądowanie zostało sfilmowane i przyznam, że oglądam ten materiał do dziś, podobnie jak znacznie starszy materiał z lądowania sondy Huygens na księżycu Tytan.

Ten organiczny świat wydaje mi się szczególnie interesujący z geologicznego (a nawet mineralogicznego) punktu widzenia. Badania Tytana to przykład powalających dokonań misji Cassini. Być może jeszcze bardziej znaczące są dokonania statku Cassini na orbicie księżyca Enceladus: to, najwyraźniej, pierwsze (kontaktowe!) badania pozaziemskiego, słonego (jak się okazuje) oceanu, który także wydaje się emitować rozmaite cząsteczki organiczne... Bardzo ważnym jest także odkrycie istotnej "biocegiełki" - cukru o nazwie ryboza - w jednym z meteorytów... Albo misja Rosetta i potwierdzenie obecności aminokwasów w komecie67P/Czuriumow-Gierasimienko... Jak widać, jest tego sporo...

Czy jest coś, czego jeszcze nie wiemy o minerałach?

- Badanie minerałów - szczególnie nowych - stwarza możliwość odkrycia, dla przykładu, nowego typu struktur, które mogą się odznaczać ciekawymi właściwościami fizycznymi. Wspomniałem już o nowych typach materii. W prasie często czytamy o ogniwach perowskitowych. A czymże jest perowskit? To minerał, naturalny tlenek wapnia tytanu (IV), który swoją nazwę nadał także całej grupie (podobnych) minerałów. Typ struktury, jaki ma każdy minerał z tej grupy, jest tak ciekawy i ważny, że używa się tej nazwy także w odniesieniu do wielu syntetycznych półprzewodników oraz nadprzewodników. No dobrze, a czego nie wiemy o minerałach? Przede wszystkim tego ile ich jest, choć prawdopodobnie nigdy nie odkryjemy wszystkich gatunków występujących w kosmosie (przyznam, że na samą myśl o tym jak niezwykłe mogą być minerały tworzące się na odległych, lodowych światach, do których drzwi powolutku uchylają nam misje kosmiczne, dostaję przyjemnych dreszczy).

Bardzo ciekawy w tym kontekście wydaje się projekt Carbon Mineral Challenge, którego celem jest przyspieszenie odkrywania minerałów węgla, choćby dlatego, że jest to oczywiście pierwiastek biogenny. Z ww. pytaniem wiąże się także nowa dziedzina w mineralogii - rozwinięta dzięki prof. Robertowi Hazenowi ewolucja mineralogiczna, czyli badanie (m.in.) historii i procesów tworzenia się minerałów. Pamiętajmy, że istnieje teoria (całkiem moim zdaniem sensowna) mówiąca, że pewne minerały (szczególnie należące do grupy siarczków żelaza greigit i mackinawit) odegrały rolę jako katalizatory powstania życia na Ziemi. Chodzi tu o to, że w strukturach tych minerałów występują bardzo charakterystyczne grupy atomów, które swoją geometrią do złudzenia przypominają architekturę pewnych biomolekuł bakteryjnych. Ten temat jest nadal zgłębiany i z pewnością wiele zostało do odkrycia...

Ja natomiast bardzo polecam portal Mindat, który jest bardzo na czasie jeśli chodzi o wiedzę mineralogiczną. Podręczniki, niestety, szybko przedawniają się. Natomiast Mindat jest regularnie uzupełniany. Można tam znaleźć także szereg informacji na temat ciekawych stanowisk do poszukiwania minerałów.

Dlaczego wybrał Pan geologię? Co Pana w niej zainteresowało?

- Stało się to, po części, przypadkiem - za sprawą (doskonałej moim zdaniem) reklamy serii zeszytów "Skarby Ziemi". Już wcześniej interesowała mnie geografia, a za sprawą map z oznaczonymi kopalniami surowców — chemia. Zaś mineralogia to nauka stojąca na pograniczu geologii, geografii i chemii. Jednak to rozpoczęcie kolekcjonowania minerałów było głównym motorem napędowym. Potem doszedł internet, a wraz z nim świadomość istnienia "tylu niesamowitych gatunków!". Nie małą rolę odegrały tu także giełdy minerałów (organizowane przez Towarzystwo Geologiczne "Spirifer"). Podczas jednej z takich giełd, na Wydziale Geologii UW, pracownik Wydziału Wojtek Kozłowski (któremu jestem dozgonnie wdzięczny) - skutecznie "wyłowił" mnie z tłumu mineralnych freaków, i zachęcił do studiowania. Nieco ponad rok później rozpocząłem studia w tym samym budynku.

Jak współpracuje geologia z archeologią? Jest to w ogóle możliwe?

- Przyznam, że przed podjęciem współpracy z archeologami (m.in. z Instytutu Archeologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz Narodowego Centrum Badań Jądrowych) traktowałem archeologię jako nieciekawą, pewnie dlatego, że z historii byłem i jestem "noga". Tymczasem, obiekty archeologiczne są dla geologów bardzo ciekawym, choć często trudnym (a na pewno nietypowym), polem do popisu. Natomiast archeolodzy coraz chętniej sięgają po doświadczenie geologów, szczególnie z dziedziny analizy materiałów. Pamiętajmy, że człowiek od zawsze wykorzystywał skały i minerały w życiu codziennym. A tych łatwo zbadać się, przeważnie, nie da. Wynika to z tego, że minerały - czyli budulce większości skał - prawie nigdy nie są czystymi substancjami chemicznymi: uwielbiają gromadzić domieszki.

Takie zanieczyszczenia mogą jednak działać na korzyść: np. różne rzadkie metale domieszkujące mogą wskazywać na źródło pochodzenia danego materiału. Do tego samego celu (proweniencja), ale także do określenia wieku, wykorzystuje się badania izotopowe minerałów (określanie proporcji konkretnych izotopów danego pierwiastka, np. węgla). Tutaj wchodzimy już na terytorium innej, niezwykle ciekawej dziedziny geologicznej - geochemii. Przyznam, że mój udział w projekcie badania zabytków kamiennych z Ćmielowa, w których potwierdziliśmy ewidentne ślady intencjonalnej obróbki termicznej, to jedno z najciekawszych doświadczeń naukowych w mojej karierze. Można je określić jako powolne, mozolne, ale precyzyjne składanie pozornie niepasujących elementów puzzli, w całość, która - dzięki wiedzy i sprytowi archeologów - utworzyła całkiem zgrabną teorię-opowieść na temat historii przeznaczenia ww. zabytków.

Co należy zrobić, aby stwierdzić, że ma się do czynienia z zupełnie nowym minerałem? Skąd biorą się ich nazwy?

- Co ciekawe, wiele nowych minerałów jest odkrywanych... przypadkowo. Na przykład podczas oglądania preparatu (tzw. szlifu, czyli płytki cienkiej) ze skały, można natrafić na podłużne, brązowo-czerwone kryształy. Jeden badacz uzna, że to na pewno pospolity rutyl (jedna z sześciu znanych obecnie naturalnych krystalicznych form ditlenku tytanu), i przejdzie dalej. Inny, dociekliwy (albo nadgorliwy...), będzie się nad tymi kryształami pastwić. W ten sposób może okazać się, że to nowy minerał, który wyglądem bardzo przypomina rutyl, ale nim nie jest...

Tak jak chemia ma właściwą sobie komisję IUPAC, tak mineralogia - asocjację IMA (Międzynarodowa Asocjacja Mineralogiczna). To ta organizacja usiłuje porządkować systematykę i nomenklaturę minerałów. W sytuacji podejrzenia nowego minerału, po dokonaniu możliwie "wszystkich" badań (przeważnie kosztownych...) wypełnia się swoiste zgłoszenie (ang. proposal)i wysyła do IMA. W razie akceptacji, prawo do wskazania nazwy ma autor/autorzy, ale ostateczny głos należy do komisji IMA, która może, ale nie musi tej nazwy zaakceptować. Nazwy minerałów mają rozmaite źródłosłowy: a to od swojego odkrywcy (ten nie może być autorem proposalu) - np. chiappinoit-(Y); albo miejsca występowania (np. laurionit); wyglądu (czyli tzw. pokroju; np. klinoklaz); barwy — np. crimsonit; składu chemicznego - np. batisivit (Ba - bar, Ti - tytan, Si - krzem, V - wanad); barwy i składu chemicznego -np. chalkocyanit.

Niektóre nazwy są dość uderzające, np. ekpleksyt nazwano od greckiego słowa tłumaczonego na "niespodzianka" - tak bardzo skład chemiczny zaskoczył jego badaczy. Okazuje się, że można nawet nazwać minerał po... kocie. No, nie dosłownie - rruffit honoruje swą nazwą portal RRUFF, a ten - imię kota właściciela portalu. Jak widać, mineralodzy potrafią być zabawni... albo nieco może szaleni, jeśli wspomnę o niedawno odkrytym minerale, który nazywa się... kenorożdiestwienckajait-(Fe)... Niestety, bardzo często spotykam się ze stosowaniem niewłaściwego, nierzadko przestarzałego nazewnictwa minerałów. To także wynika z niedostatecznej promocji mineralogii...

Był Pan zaangażowany w odkrycie dwóch nowych minerałów siudait i borzęckiit. Jak do tego doszło i czy minerały te są w jakiś sposób wyjątkowe?

- Jeśli chodzi o wyjątkowość, to jest to niejako cecha obowiązkowa każdego nowego minerału. Musi on różnić się - chemicznie i/lub strukturalnie (struktura to wewnętrzna geometria składników budujących kryształy) - od innych, znanych już w danym momencie gatunków.

Siudait - co przyznam może trochę nieskromnie - to akurat moje "dziecko", w tym sensie, że jestem jego odkrywcą. W trakcie wyprawy "W krainie krwią Saami płynącej" studenckiego Koła Młodych Geologów (przy Wydziale Geologii UW), na Półwysep Kolski, która miała miejsce w 2008 r., przechadzając się słynną Doliną Astrofyllitową (nazwaną od lokalnego stanowiska minerału o nazwie astro fyllit; na Półwyspie Kolskim, od  dawna, niemal rokrocznie, odkrywa się nowe minerały, i pod tym względem jest to region rekordowy), nieopodal pięknego wodospadu zwróciłem uwagę na wyróżniający się żółtą barwą, parocentymetrowy okaz. Przeleżał on potem kilka lat na półce, aż zainteresowałem się nim ponownie i rozpocząłem badania.

Szybko pojawiło się podejrzenie, że to może być nowy minerał z grupy eudialitu. Eudialit sensu stricte to właśnie minerał określany jako "krew Saami" - wykonuje się z niego wisiorki, kasetki itp. "Eudiality" mogłyby być zmorą niejednego adepta chemii. Ich wzory chemiczne, nawet te uproszczone, rzadko mieszczą się w jednej linijce. Tak wysoki stopień komplikacji zadecydował o tym, że musiałem wysłać ten minerał, nie jako z powrotem, do Rosji - do specjalistów od grupy eudialitu (m.in. Ramiza Rascwietajewa). Rosjanie początkowo stwierdzili, że materiał to jedynie odmiana znanego już minerału (gieorgbarsanowit), ale po tygodniu wysłali bardziej radosną wiadomość: dzięki zastosowaniu dodatkowej metody badawczej okazało się, że jest to jednak coś nowego. Siudait jest, faktycznie, o tyle wyjątkowy, że sposób zachowania się w nim jednego ze składników koniecznych - manganu - nie był wcześniej w grupie eudialitu obserwowany. Można więc powiedzieć, że siudait otworzył "nowy rozdział" w badaniach tej grupy. Istnieje jeszcze ciekawa anegdota: słowo "siuda", o ile pochodzi od nazwiska kolegi po fachu (który brał udział w organizacji i realizacji wyprawy), można rozumieć jako "(wracać) tutaj". Niewykluczone, że właśnie dlatego Rosjanie przystali na taką, a nie inną nazwę.

Historia borzęckiitu jest nieco inna. Odkrył go nasz dobry kolega, Robert Borzęcki - kolekcjoner, muzealnik, posiadający niezwykle bogatą wiedzę na temat geologii i historii górnictwa na Dolnym Śląsku. Odkrycia swego dokonał w niebyle jakim miejscu - na jednej z hałd górniczych w Miedziance, nieopodal Jeleniej Góry. Miedzianka to w zasadzie zanikająca wieś (pisze o niej nawet w tym duchu Filip Springer, w swojej książce pt. "Miedzianka: Historia znikania"), niegdyś jednak tętniąca życiem za sprawą najpierw wydobycia rud srebra i, oczywiście, miedzi, a potem uranu. Robert przekazał pozyskany materiał ww. Rafałowi Siudzie - głównemu badaczowi minerału. Mój udział polegał na wykonaniu jednej z analiz (proszkowa dyfrakcja rentgenowska ze wstępną analizą strukturalną), ale także na nawiązaniu kontaktu (za sprawą mojej kolekcji minerałów) z Travisem Oldsem - amerykańskim specjalistą od wtórnych minerałów uranu. To dzięki jego wkładowi borzęckiit ujrzał światło dzienne. Wymagało to zastosowania wysoce specjalistycznej techniki, jaką jest tzw. dyfrakcja pseudo-Gandolfi. Bo borzęckiit, choć niebrzydki, przez wiele lat opierał się badaniom...

Myślę, że warto tu wspomnieć o jeszcze jednej historii odkrywania nowych minerałów. Wiąże się ona z inną wyprawą - tym razem w góry Tienszan w Tadżykistanie. Tam, kolekcjonując wraz z organizatorem, dr. Tomaszem Segitem, bardzo niecodzienne okazy na morenie lodowca Darai-Pioz, podniosłem jeden spory okaz minerału z grupy astrofyllitu. Dopiero po latach, gdy już dobrze  zakurzył się na półce, zwróciłem uwagę na pięciomilimetrowy, brązowawo-zielonkawy kryształ. Wstępne badania chemiczne wskazywały na jego bogaty skład. Niestety, nie mając wtedy jeszcze warsztatu i kolaboracji, odłożyłem ten temat. Dwa, może trzy lata później, rosyjscy badacze zatwierdzili ten minerał jako łaptiewit-(Ce) - potwornie złożony borokrzemian. Jak widać, opłaca się studiować geologię - można w ten sposób zapisać się na kartach naukowej historii.

Czy geologia w dzisiejszych czasach jest potrzebna? Po co prowadzić badania geologiczne?

- Bez geologa nie ma możliwości postawienia żadnej budowy, albo drogi - takie prace muszą być poprzedzone ekspertyzą geologiczną. Nie jest to zawsze czysta nauka, ale też nie każdy chce robić badania naukowe. I nie musi. Geolog inżynierski - bo tak nazywa się właściwa tu specjalność - ocenia tzw. litologię (skład skalny) i stan gruntu (np. jego nośność). Ja wybrałem dziedziny geologii, w których badania są przeważnie "bliższe czystej nauce". Oczywiście, zdarzają się opinie, że mineralogia czy geochemia to "nauka dla nauki". O tym, że nie jest to prawda, świadczy to co stwierdziłem na temat celowości poszukiwania i badania nowych minerałów (potencjalnie nowe struktury o interesujących dla przemysłu i gospodarki cechach). Ale geolog przydaje się i w innych sytuacjach. Koledzy z pracy zajmują się np. badaniem osadów jeziornych i nacieków jaskiniowych. Zawarte w nich pierwiastki i ich izotopy niosą w sobie bezcenny zapis dawnych warunków, m.in. atmosferycznych. 

Badając, takie materiały można na przykład ocenić, czy kiedy i przez jaki okres w danym regionie żył człowiek oraz, czy jego działalność była dla otoczenia szkodliwa, a jeśli tak to w jakim stopniu. Sam zajmuję się nieco pokrewną tematyką - badam hałdy górnictwa węglowego, na których deponuje się skalne odpady górnicze. Na obiektach tych niejednokrotnie dochodzi do samoczynnych pożarów. To dlatego są one nieraz nazywane, (całkiem słusznie) śląskimi wulkanami. Są przeważnie na stałe wpisane w krajobraz Górnego Śląska. Oczywiście nie pozostają one bez wpływu na otoczenie. Jako nowy element środowiska - przejaw nowej ery zwanej niekiedy Antropocenem - są jednak także siedliskiem roślin i zwierząt. Badając takie nowe środowiska geologiczne, wchodzi się więc w sferę przypisaną już, niejako, innym naukom, takim jak biologia czy ekologia. Takie multidyscyplinarne studia są ostatnio bardzo modne. Inni znajomi zajmują się z kolei wirusami produkującymi pewien ciekawy minerał. Tym samym, geologia nie polega jedynie na tłuczeniu niewinnych skał młotkiem...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: geologia | nauka | odkrycia naukowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy