Te klawiatury kochały miliony. Bolesny upadek BlackBerry
Jak to mówią, pycha kroczy przed upadkiem... ale jak trzeba być pysznym, żeby z pozycji jednej z najszybciej rozwijających się marek świata, kontrolującej niegdyś 43 proc. amerykańskiego i 20 proc. globalnego rynku, odejść w niepamięć tak szybko, żeby część współczesnych użytkowników nie miała pojęcia, o czym będzie nadchodzący film BlackBerry?
- Nie tak dawno temu, ale zanim jeszcze usłyszeliśmy o smartfonach i zaczęliśmy wybierać między Androidem i iOS, król telefonów był tylko jeden.
- Każdy znał nazwę BlackBerry i kojarzył charakterystyczne klawiatury QWERTY, które szturmem wdarły się na salony: celebryckie, korporacyjne i polityczne.
- I choć wydaje się, że miało to miejsce w odległej przeszłości, od premiery pierwszego telefonu BlackBerry minęły w rzeczywistości dopiero 23 lata.
Ba, jeszcze w 2009 roku firma została uznana za jedną z najszybciej rozwijających się na świecie i miała przed sobą świetlaną przyszłość, a było to już po premierze pierwszego iPhone’a. Co zatem poszło nie tak, że zaledwie 14 lat później o marce przypominamy sobie (albo dowiadujemy się po raz pierwszy!) dopiero za sprawą nadchodzącego filmu.
Spektakularny początek BlackBerry
Kiedy w 1984 roku na rynku pojawiła się nowa kanadyjska firma o nazwie Research In Motion (RIM), później przemianowana na BlackBerry Limited, nikt jeszcze nie przypuszczał, że będzie odpowiadać za tak ogromny postęp na rynku urządzeń mobilnych. Przez pierwsze kilka lat specjalizowała się wprawdzie w modemach i pagerach, ale doświadczenie, technologie i patenty zabezpieczone w tym czasie szybko zaprocentowały i kiedy na rynek w 2000 roku trafił pierwszy smartfon marki, czyli BlackBerry 957, producent był już nie do powstrzymania.
I choć przez część specjalistów urządzenie wciąż nazywane było pagerem, wprowadziło wiele elementów, z których BlackBerry słynęło przez kolejną dekadę - było stale podłączone do internetu, bezpieczne, wspierało push e-mail (technologia pozwalająca na natychmiastowe przesyłanie wiadomości e-mail z serwera do programu pocztowego) i zaprezentowało kultową klawiaturę QWERTY.
Nic więc dziwnego, że BlackBerry 957 z miejsca stało się ulubieńcem biznesmenów i polityków, umożliwiając im pracę poza domem czy biurem. A potem było tylko lepiej, bo na rynek trafiały następne modele, które wykorzystywały zdobyte doświadczenie i opinie użytkowników, aby dodać kolejne innowacyjne funkcje, dzięki czemu BlackBerry z generacji na generację stawało się coraz lepsze. Rozwiązania BlackBerry w zakresie obsługi poczty elektronicznej stawiane były zaś za wzór i większość konkurencji wychodziła z tego porównania pokonana, do tego stopnia, że inne kultowe firmy, jak choćby Nokia, musiały zacząć martwić się o swój udział w rynku.
Nie tylko sławni i bogaci
Tym samym rosła też pozycja firmy, która pod koniec pierwszej połowy 2000 roku BlackBerry była nie tylko największą marką telefonów na świecie, ale i jedną z najszybciej rozwijających się firm w ogóle - wystarczy tylko wspomnieć, że Apple zajmowało wtedy 39. miejsce, a Google dalekie 68. miejsce! I choć większość początkowego wzrostu BlackBerry była napędzana przez użytkowników biznesowych, to kiedy do promocji marki włączyli się też znani celebryci, dosłownie każdy chciał mieć BlackBerry.
To trochę jak z dzisiejszym Instagramem, skoro Kim Kardashian czy Barack Obama używali BlackBerry, to ich fani biegiem ruszali do sklepów, żeby zdobyć podobne urządzenia. A że firma oferowała urządzenia z niemal każdego segmentu cenowego, od bardzo tanich po bardzo drogie modele premium, a do tego wszystkie dostarczały to samo oprogramowanie i funkcje, to nikt nie czuł się wykluczony.
Genialne z marketingowego punktu widzenia, prawda? Teoretycznie tak, bo w szczytowym momencie we wrześniu 2011 r. na całym świecie było 85 milionów abonentów BlackBerry, ale dosłownie chwilę później zaczęliśmy być świadkami spektakularnego upadku firmy, która w pięć lata starciła dominującą pozycję i blisko 75 proc. użytkowników (w 2016 roku były ich już tylko 23 miliony). Jak to możliwe? Co takiego się wydarzyło?
Grzech pierwszy. Pycha
iPhone się wydarzył i pierwsze androidowe smartfony, a razem z nimi pierwszy grzech BlackBerry, czyli pycha. Chociaż Apple w 2007 roku nie było jeszcze firmą, jaką znamy obecnie, a do tego oferowane przez nią produkty były droższe od konkurencyjnych (brzmi znajomo?), to sukces iPodów sugerował, że producent z Cupertino dobrze wie, co robi i jeśli się za coś bierze, to sukces ma gwarantowany.
Tyle że BlackBerry nie doceniło konkurenta i kiedy na rynku zadebiutował pierwszy iPhone, było przekonane, że nie ma się czym martwić, bo użytkownicy z pewnością nie porzucą ukochanych klawiatur QWERTY na rzecz energożernych ekranów dotykowych.
I dobrze wiemy, w jak ogromnym było błędzie, bo do iPhone’a wkrótce dołączyły tańsze androidowe słuchawki i cały świat zaczął szaleć na punkcie "prawdziwych" smartfonów, jakie zostały z nami do dziś, a wtedy było już za późno.
Grzech drugi. Brak innowacji
BlackBerry wprawdzie próbowało, wystarczy wspomnieć o modelu BlackBerry Storm, który miał łączyć dotykowy ekran i wyjątkową responsywność kultowych klawiatur, ale ostatecznie okazał się ogromną porażką (również przez problemy z działaniem). Mówiąc krótko, kiedyś jedna z najbardziej innowacyjnych firm na świecie i motor napędowy postępu na rynku telefonów komórkowych, poddała się stagnacji i została przez nią pokonana. Użytkownicy zaczęli postrzegać telefony BlackBerry jak relikty przeszłości, coraz chętniej zwracając się w stronę iOS i Androida, które od podstaw zbudowały całe ekosystemy - zmieniła się wizja nowoczesnego urządzenia i BlackBerry przestało się w nią wpisywać.
Grzech trzeci. BlackBerry OS
A jedną z przyczyn był także sam system operacyjny BlackBerry OS, który nie miał szans w starciu ze stale rozwijającymi się iOS i Androidem, oferującymi nie tylko narzędzia do podstawowej komunikacji, ale i rozrywkę (przecież nie samą pracą człowiek żyje!).
Ich sklepy dosłownie uginały się od dostępnych aplikacji, tymczasem rozwiązanie Kanadyjczyków słynęło z tego, że oferuje dosłownie kilka apek, nie jest przyjazne użytkownikom i ma problemy z działaniem.
Podobnie jak z ekranem dotykowym, BlackBerry i tu się ugięło, otwierając w końcu swój sklep na programy firm trzecich, ale jak zawsze zdecydowanie za późno. Po kilku próbach ratowania sytuacji i wskrzeszenia marki, jak choćby systemem BB10, przesiadką na Androida i zapowiadanym smartfonem 5G, BlackBerry przeszło więc do historii.
W 2019 roku zamknęło swój sklep z aplikacjami i usługę BBM (kultowy komunikator BlackBerry Messenger), a w 2022 roku firma Onward Mobility, która uzyskała licencję na stworzenie ultrabezpiecznego smartfona BlackBerry z fizyczną klawiaturą i łącznością 5G, przyznała się do porażki i zamknęła, a biorąc pod uwagę, że Kanadyjczycy w żaden sposób tego nie skomentowali, należy to potraktować jako zamknięcie tego rozdziału historii telefonów komórkowych.
Polecamy na Antyweb | Uważajcie z instalowaniem YouTube Vanced. Hakerzy szukają łatwych celów