Byłam na podkarpackich pokazach lotniczych. Wydarzenie godne uwagi

Podkarpackie pokazy lotnicze na pewno nie są tak znane, jak międzynarodowe radomskie Air Show. Jednak mimo wszystko sądzę, że warto wybrać się do Mielca za rok na kolejną edycję wydarzenia. Były śmigłowce, szybowce, rosomaki i wiele innych.

Organizacja na wielki plus

W minioną sobotę 24 czerwca odbyła się już VI edycja podkarpackich pokazów lotniczych organizowanych w Mielcu. Nie bez powodu wydarzenie odbywa się właśnie w tym mieście. Jest tam nie tylko lotnisko, które udostępnia pas startowy dla samolotów, ale również właśnie to miasto kojarzone jest głównie z przemysłem lotniczym, a jego motto brzmi: „Tu rozwijają się skrzydła!” 

Była to już VI edycja pokazów lotniczych organizowanych przez województwo podkarpackie. Impreza lotnicza trwała całe 12 godzin i nawet pochmurna pogoda nie przeszkodziła w pokazach. Od godziny 10:00 można było wchodzić na plac, na którym już wiele placówek edukacyjnych i komercyjnych rozstawiło swoje namioty.  

Reklama

Wejście na imprezę było całkowicie darmowe, co więcej, miasto zapewniło darmowy transport komunikacją miejską na lotnisko. Dlatego też ludzie spoza miasta mogli zostawić auto w wyznaczonych w tym celu darmowych parkingach i udać się na pobliski przystanek, z którego co 5 minut odjeżdżał autobus bezpośrednio na plac.  

Dla ludzi aktywnych, którzy wybrali rower jako transport, udostępniony został prowizoryczny parking na rowery z ustawionych barierek w regularnych liniach. Natomiast dla tych, którzy wolą komunikację publiczną przygotowane zostały również darmowe kursy szynobusów

Mimo że uroczyste otwarcie pokazów nastąpiło dopiero o godzinie 16, to czekając na bloki pokazów, nie mogliśmy się nudzić. Nieustannie trwały przyloty załóg, ćwiczenia, a także pokazy dwupłatowców oraz ciągniętych za nimi szybowców.  

Różnorodność stanowisk i wystawców

Oczywiście nie zabrakło również pysznego jedzenia i miejsca do wypoczynku. Oprócz licznych stoisk gastronomicznych rozstawionych było wiele punktów edukacyjnych. Natomiast jednym z lepszych momentów w ciągu dnia było spotkanie z pilotem Tadeuszem Wroną, który zasłynął na całym świecie w 2011 roku, kiedy zmuszony został do awaryjnego lądowania Boeingiem 767.

Boeing 767 sterowany przez Tadeusza Wronę uległ awarii podczas lotu z Newark w stanie New Jersey w USA do Warszawy. Na pokładzie samolotu znajdowało się 220 pasażerów oraz 11 członków załogi. Awaria samolotu zmusiła pilota do wykonania manewru awaryjnego lądowania bez wysuniętego podwozia. Tadeusz Wrona wylądował bezpiecznie, a nikomu nic się nie stało. 

Stoisko Pana kapitana było skromnie wciśnięte między dwa o wiele większe, jednak sama osoba i charyzma wystarczyła, żeby ustawiały się do niego kolejki.  

Przy samym wejściu na plac ustawiony został samolot Polish Medical Air Rescue SP-MXS, którego wnętrze udostępnione zostało dla chętnych, którzy chcieli się poczuć chociaż przez chwilę jak piloci samolotu.

Kolejnym stanowiskiem godnym uwagi był namiot rozstawiony przez Fundację wspierania edukacji przy stowarzyszeniu „Dolina Lotnicza”, gdzie mogliśmy zobaczyć skrawek świata nauki. Udostępnione zostały sprzęty obrazujące szczególne procesy fizyczne. Najbardziej interesujące było spotkanie z przedstawicielami RoboLab, którzy z wielką pasją przedstawiali swoje roboty oraz opisywali ich działanie.

Na tym stoisku można było również zobaczyć, jak działa drukarka 3D i obserwować ją w akcji, jak drukuje na przykład małą rakietę kosmiczną.  Najmłodsi fani lotnictwa i nauki też nie opuścili wydarzenia zawiedzeni. Swoje stoisko rozstawiło również podkarpackie centrum nauki Łukasiewicz, gdzie dzieci oraz dorośli mogli doświadczyć na własnej skórze różnego rodzaju eksperymentów. 

Dla fanów militari natomiast, oprócz latających maszyn wojskowych przygotowano również te poruszające się po Ziemi, jednak równie skuteczne w boju. 3 podkarpacka brygada obrony terytorialnej udostępniła dla obecnych dwa pojazdy opancerzone, które można było również obejrzeć od środka.  

Pierwszy z nich to KTO ROSOMAK WEM, czyli wóz ewakuacji medycznej przeznaczony do zbierania rannych z pola bitwy. Wyposażony został w system obserwacji i poszukiwania rannych oraz system automatycznego załadunku noszy. Już same jego gabaryty oglądane z zewnątrz robiły piorunujące wrażenie.  

Drugi pojazd to moździerz samobieżny RAK, czyli pojazd przeznaczony do rażenia ogniem półśrednim, pośrednim i na wprost obiektów przeciwnika. Służy przede wszystkim jako wsparcie dla piechoty na przykład poprzez zabezpieczanie świetlne bądź dymne ich działań, bądź zabezpieczanie odwrotu.  

Przy obu pojazdach mogliśmy porozmawiać z żołnierzami obrony terytorialnej, zapytać o specyfikę bądź przeznaczenie pojazdu. Panowie bardzo chętnie udzielali wszelkich odpowiedzi. 

Podniebne akrobacje

Jednak przede wszystkim królowały tutaj oczywiście samoloty. Na ziemi, oprócz wspomnianego już SP-MXS można było podziwiać jeszcze dwa okazy. Pierwszy to szybowiec Jantar Standard 3 SP-3270. Można było przyjrzeć mu się z bliska, zajrzeć do środka oraz porozmawiać z młodym pilotem z Aeroklubu Mieleckiego.  

Drugi to PZL-104 Wilga, czyli czteromiejscowy samolot wielozadaniowy produkowany w Polsce przez zakłady PZL-Okęcie. Ustawiony on został w asyście różnokolorowych fiatów 126p i innych nieprodukowanych już modeli aut.  

Od godziny 15 mogliśmy podziwiać podniebne spektakle. Na pierwszy rzut ruszył desant Stowarzyszenia Mieleckich Spadochroniarzy, którzy wyskakiwali z samolotu AN-2. Mogliśmy podziwiać, jak grupa spadochroniarzy szybuje przez kilka minut, aby następnie bezpiecznie wylądować na płycie lotniska.  

Godnymi uwagi w pierwszym bloku pokazów były również replika Albatrosa Oeffag D.III oraz śmigłowiec S-70 Black Hawk. Nie bez przyczyny wybrano właśnie ten model śmigłowca, ponieważ produkowany jest on od dekady produkowany także w Państwowych Zakładach Lotniczych Sp. z o.o. w Mielcu. 

Śmigłowiec wielozadaniowy Black Hawk jest klasycznym śmigłowcem wsparcia walki. Mogliśmy go podziwiać w akcji podczas pokazów, kiedy wykonano manewr spuszczenia na linie dwóch ratowników, po czym pilot wykonał kilka manewrów w powietrzu i powrócił do miejsca, aby zabrać załogę z powrotem na pokład.  

Oprócz tego mogliśmy jeszcze podziwiać w akcji takie maszyny jak PZL-101A Gawron oraz PZL-104 Wilg, które zaprezentowały manewr podwójnego wieloholu szybowców: SZD-24A Foka, SZD-12 Mucha Standard 2xLS-1. Wiatrakowiec Xenon oraz defiladę 11 samolotów: Cellfast Flying Team (4 x Morane Rallye), 3AT3 Formation Flying Team (3 x AT3), Aeroklub Warszawski (3xAT3), AT-4. 

Z samolotów odrzutowych zaprezentował się jeszcze między innymi legendarny TS-11 Iskra, w których zaprezentowali się piloci z Fundacji Biało-Czerwone Skrzydła. Maszyn było naprawdę wiele, jednak nie udało mi się obejrzeć całego powietrznego show. Jednak wydaje mi się, że wisienką na torcie były nocne pokazy z użyciem pirotechniki. Wiele z modeli, które ukazały się tego dnia na niebie, było produkowanych w Mielcu, dlatego właśnie to miasto wydaje się idealnym miejscem na tego typu show. 

Na sam koniec, dla najwytrwalszych, ponieważ pogoda nie rozpieszczała, o godzinie 21:50 przewidziany został nocny pokaz dronów, które rozświetliły nocne niebo wielokolorowym światłem, układając się w symbole nawiązujące do województwa podkarpackiego z użyciem stu dronów.  

Wydarzenie na pewno godne uwagi, każdy znalazł coś dla siebie, a ogrom atrakcji powietrznych na pewno fanów lotnictwa nie pozostawił z niedosytem. Jedyne czego mi brakowało, to większej ilości modeli samolotów do oglądania na ziemi. Jedyne trzy dostępne modele pozostawiły wielki niedosyt. Jednak warto przyszłoroczne wydarzenie uwzględnić w swoim kalendarzu. Ja na pewno się tam zamelduję! 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosomak | samolot
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy