Ogromne ilości energii na Księżycu dla kolonizatorów
Księżycowy reaktor atomowy od NASA coraz bardziej nabiera kształtu. Naukowcy chcą, by kolonizatorzy nie musieli się martwić problemami z energią podczas realizacji swoich badań na Księżycu w ramach programu Artemis.
Amerykańska Agencja Kosmiczna rozwija projekt o nazwie Fission Surface Power. W jego ramach trwają prace nad budową pierwszego wydajnego reaktora jądrowego do zastosowania na powierzchni Księżyca. Miałyby one posłużyć już w 2027 roku astronautom, którzy pierwszy raz w XXI wieku powrócą na Srebrny Glob podczas misji Artemis III.
Naukowcy poinformowali, że pierwszy etap rozwoju projektu właśnie się zakończył. Do wyścigu o energię dla Księżyca przystąpiły trzy firmy: Lockheed Martin, Westinghouse i IX. NASA ostatecznie zdecydowała się powierzyć to karkołomne zadanie koncernowi Lockheed Martin, który odpowiedzialny jest za budowę wielu niezwykłych technologii związanych z badaniami naturalnego satelity naszej planety.
Ogromne ilości energii dla kolonizatorów Księżyca
Projektowany przez Lockheed Martin reaktor ma ważyć poniżej sześciu ton i wytwarzać ok 40 kilowatów mocy. Jak zapewniają naukowcy z NASA, to wystarczająco, by zasilić kwatery mieszkalne i laboratoria badawcze. Projekt ma być rozwijany od 2025 roku i zaowocować budową pierwszego prototypu do 2027 roku. Urządzenie ma zostać wysłane na powierzchnię Księżyca i przetestowane w rzeczywistych warunkach.
Naukowcy z NASA nie ukrywają, że chcieliby ten większy reaktor zainstalować w jednym z pogrążonych w mroku kraterów leżących w okolicach południowego bieguna Księżyca. To właśnie tam ma powstać pierwsza kolonia i inauguracja ery kosmicznego górnictwa. Agencja chce, by reaktor był w bezpieczny sposób przetransportowany na naturalnego satelitę naszej planety.
Elon Musk pomoże wysłać reaktor jądrowy na Księżyc
Nie będzie to łatwe zadanie, bo takie urządzenia są z natury bardzo delikatne. Możemy oczekiwać, że w projekt na pewno włączy się Elon Musk, gdyż jego Starship będzie mógł dostarczyć na Księżyc dziesiątki takich reaktorów za jednym zamachem. Pierwszy z większych reaktorów ma pojawić się na Księżycu do końca lat 20.
Reaktor budowany dla NASA jest bezobsługowy, dysponuje mocą do 40 kilowatów, i bez żadnych zabiegów serwisowych jest w stanie dostarczyć energii elektrycznej do dwóch domów przez 10 lat. W rdzeniu reaktora znajduje się uran-235. Otoczony jest powłoką tlenku berylu, która wychwytuje neutrony i odbija je z powrotem do rdzenia, poprawiając skuteczność samoregulującej reakcji rozszczepienia. Kontrola pracy reaktora odbywa się z pomocą pojedynczego pręta z węglikiem boru.
W jaki sposób ma działać księżycowy reaktor jądrowy?
Ciepło z reaktora zbiera się i przenosi za pomocą pasywnych przewodów cieplnych wypełnionych sodem. Dostarczają one ciepło do zestawu wysokowydajnych silników Stirlinga. Są to silniki z zamkniętą pętlą i pracują na różnicach temperatur, które powodują ruch tłoka w przód i w tył, podobnie jak tłok w silniku spalinowym, choć z użyciem ściśliwego medium gazowego, zamiast wybuchającej mieszaniny benzyny i powietrza. Jednocześnie schładza on reaktor za pomocą radiatora (wyglądającego jak parasol), a także napędza prądnicę w celu wytworzenia energii elektrycznej.
Konstrukcja reaktorów jest modułowa. Pozwala to połączyć kilka z nich w sieć i wytworzyć o wiele więcej potrzebnej energii elektrycznej dla dużej bazy. Tak więc pierwsi kolonizatorzy Księżyca i Marsa będą mieli do dyspozycji tyle energii, ile tylko będą potrzebowali.