Okręty podwodne Floty Czarnomorskiej zniknęły bez śladu. Ucieczka przed atakiem Ukrainy?

Grupa okrętów podwodnych bazujących w porcie w Noworosyjsku nagle zniknęła. Ich cel i miejsce pobytu są nieznane, co wywołuje spekulacje i obawy w regionie. Szczególny niepokój budzi fakt, że okręty te posiadają zdolności do długotrwałego operowania bez wykrycia, z tego powodu są przez NATO nazywane "Czarnymi Dziurami". Czy Kreml planuje atak z zaskoczenia?

Port wojskowy w Noworosyjsku, który regularnie atakowany jest z powietrza i wody przez Ukrainę, nagle opustoszał. Z doków zniknęły między innymi wszystkie okręty podwodne klasy Kilo zdolne do przenoszenia pocisków manewrujących Kalibr. Poza jednostkami Kilo z portu zniknęły także okręty patrolowe typu Wasilij Bykow, korwety rakietowe Bujan-M, kilka okrętów przeciwminowych i okręty desantowe, w tym budowane w Polsce "Ropuchy".

Reklama

Część okrętów płynie w kierunku Krymu

Zdjęcia satelitarne pomogły zidentyfikować położenie części zaginionej floty. Większość okrętów nawodnych została wykryta w formacji podczas rejsu w stronę Krymu. Dysponują one uzbrojeniem w postaci m.in. łącznie 24 pocisków Kalibr. Ułożenie jednostek w grupie sugeruje próbę zmaksymalizowania ochrony przed uderzeniami z powietrza. Pozostałe okręty wypłynęły z portu do zatoki okalającej Noworosyjsk i zacumowały w rozproszeniu w odległości do kilku kilometrów od falochronów.

Najnowsze doniesienia sugerują, że przemieszczająca się grupa Floty Czarnomorskiej wpłynęła na Morze Azowskie. Najprawdopodobniej więc mają one ukryć się tam przed ukraińskimi atakami na port w Noworosyjsku. Możliwe, że dowództwo Floty Czarnomorskiej uzyskało dane wywiadowcze sugerujące zbliżający się atak i postanowiło zminimalizować ryzyko strat. 

Innym powodem może być planowany atak na terytorium Ukrainy za pomocą pocisków z korwet znajdujących się w grupie bojowej. Jako że stanowiły one ważny element obrony przeciwlotniczej bazy, to pozostałe okręty, które nie miałyby brać udziału w misji, zostały rozproszone w okolicy portu, aby ochronić je przed zniszczeniem.

Zaginione okręty podwodne to jedna z najlepszych konstrukcji tego typu

Okręty podwodne, które są największą zagadką niedawnych ruchów Floty Czarnomorskiej to tzw. ulepszona klasa Kilo. Okręty te zostały zbudowane specjalnie dla marynarki wojennej ZSRR i dysponują lepszym uzbrojeniem i wyposażeniem niż wersja produkowana na eksport, która jest aktualnie na wyposażeniu m.in. Polskiej Marynarki Wojennej. ORP Orzeł klasy Kilo to aktualnie jedyny okręt podwodny w posiadaniu polskiej armii.

Ulepszona klasa Kilo, czyli okręty projektu 636 różnią się dość znacznie od swoich eksportowych odpowiedników. W wersji dla marynarki ZSRR zastosowano mocniejsze silniki elektryczne, które jednocześnie mają możliwość powolnej pracy, co zmniejsza ilość generowanego hałasu i utrudnia wykrycie okrętu. 636 posiadają także nowocześniejszy cyfrowy sonar, który zwiększa ich możliwości detekcji celów. 

Największą różnicą w porównaniu ze standardowymi okrętami klasy Kilo widać jednak w uzbrojeniu - potężniejszy wariant przenosi 4 pociski manewrujące Kalibr w wariancie przeciwokrętowym bądź standardowym. Flota Czarnomorska dysponowała w 2022 roku siedmioma okrętami z tej rodziny jednak jeden z nich - Rostów nad Donem, został bardzo poważnie uszkodzony w trakcie ukraińskiego ataku na port w Sewastopolu i prawdopodobnie nie nadaje się już do naprawy.

Lokalizacja okrętów podwodnych klasy Kilo, które opuściły port w Noworosyjsku, pozostaje nieznana. Z uwagi na swoje zdolności tworzą one spore zagrożenie dla Ukrainy, która może zostać przez nie zaatakowana z niespodziewanego kierunku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama