Największa wyspa na celowniku. Po co Trump chce Grenlandię?
W ostatnich tygodniach międzynarodowym tematem numer 1 wydaje się chęć pozyskania przez Donalda Trumpa Grenlandii. Dlaczego USA tak bardzo zależy na największej wyspie świata?
Spis treści:
Grenlandia, czyli USA walczy o wyspę
Ciężko było nie zauważyć ostatnich dyskusji na temat Grenlandii i prób Donalda Trumpa w celu pozyskania wyspy dla Stanów Zjednoczonych. Chociaż terytorium należy do Danii, to pojawiły się propozycje odkupienia lądu przez USA, a gdzieniegdzie natrafić można było na dość bezprecedensowe hasła, jakoby ogromny kawałek lądu Amerykanom się "należał". Dla Duńczyków temat nie istnieje - to ich terytorium i w żadnym wypadku nie mają zamiaru się go pozbywać.
O tym, dlaczego Grenlandia należy do Danii pisaliśmy niedawno, jednak pojawił się inny temat. Chodzi o sam fakt potencjalnego dołączenia wyspy do USA. Dlaczego Trump jest tak bardzo zainteresowany największą wyspą na świecie i po co Amerykanom dodatkowy ląd - na dodatek tak duży? Okazuje się, że istotne jest nie tylko położenie Grenlandii, ale również to, co znajduje się pod ziemią.
Miejsce, którego pragną wszyscy
Temat zainteresowania Grenlandią nie jest niczym nowym. Sama wyspa jest określana mianem "najbardziej pożądanej na świecie", o czym pisał m.in. Instytut Nowej Europy jeszcze w 2021 roku. Istotne na pewno jest położenie wyspy, która znajduje się w okolicach koła podbiegunowego i jest ważnym punktem na mapie szlaków transportowych i nie tylko. To odegrało kluczową rolę choćby podczas II wojny światowej, kiedy to transporty lotnicze z USA do Europy mogły się zatrzymywać właśnie na Grenlandii.
Dostrzegają to kolejne klasy polityczne USA, a zwłaszcza Donald Trump. Były i wkrótce obecny prezydent USA jeszcze w 2019 roku wyrażał zainteresowanie odkupieniem terytorium od Duńczyków, którzy wtedy również nie byli zainteresowani transakcją. Sama logistyka i miejsce na mapie nie są jednak jedynym czynnikiem wpływającym na zainteresowanie wyspą.
Złoża, które budzą wyobraźnię
Grenlandia to największa wyspa świata, której prawdziwe bogactwo leży pod powierzchnią ziemi. Nie jest tajemnicą, że na terenie wyspy znajdują się ogromne pokłady surowców naturalnych. Do tej pory badaczom udało się wyszczególnić spore złoża m.in.:
- gazu ziemnego
- ropy naftowej
- diamentów
- żelaza
- uranu
- złota
- ołowiu
- cynku
To kluczowe zasoby dla każdego państwa świata, a zwłaszcza mocarstw, jak USA. Możliwość nabycia ogromnego terytorium bogatego w złoża to z perspektywy Stanów Zjednoczonych genialny interes i ciężko się temu dziwić. Co więcej, często mówi się o niedostatecznym zbadaniu zasobów Grenlandii. Naukowcy sugerują, że w rzeczywistości ogromne terytorium może skrywać jeszcze więcej, niż mogło się komukolwiek wydawać.
Co więcej, na korzyść przemysłu wydobywczego działają też... zmiany klimatyczne. Topniejące pokrywy lodowcowe sprawiają, że dostęp do głębiej schowanych złóż jest łatwiejszy. Wymaga mniejszych nakładów na wiercenia czy przekopy, co sprawia, że z każdym kolejnym rokiem dostęp do surowców jest coraz łatwiejszy - ale nie łatwy, bo wciąż lód sprawia, że dostęp do złóż nie jest aż tak banalny.
Ważną informacją jest też ta dotycząca struktury społecznej Grenlandii, na co zwrócono uwagę w publikacji Instytutu Nowej Europy. Problemem jest bowiem relatywnie niewielka liczba wykwalifikowanych mieszkańców Grenlandii, którzy mogliby pracować w przemyśle wydobywczym. Duża część ludności to osoby z wykształceniem podstawowym, które nie mogą z dnia na dzień zacząć pracy w kopalni tego czy innego surowca.
Można zatem uznać, że dla USA nabycie wyspy byłoby długoterminową inwestycją. Na to jednak nie ma zgody Danii, a to właśnie od tego państwa zależy, czy Grenlandia kiedykolwiek znajdzie się w cudzych rękach.