Wenus skrywa tajemnicze kratery. Powstały, gdy Układ Słoneczny był młody
Wenus otoczona jest gęstą atmosferą i skrywa przed nami wiele tajemnic. Naukowcy od lat szukali dowodów na wielkie kratery uderzeniowe, które ma Mars czy Merkury, ale przez długi czas bez powodzenia. Do teraz, bo pojawiły się dowody na to, że Wenus rzeczywiście ma baseny uderzeniowe, które pamiętają młody Układ Słoneczny.
Wczesny Układ Słoneczny był miejscem pełnym chaosu. Planety co chwilę były bombardowane przez inne obiekty. Ślady po takich uderzeniach mają na powierzchni Mars, Merkury czy Księżyc. Oznaki podobnych kataklizmów znaleziono również na Ziemi. Czy Wenus jest pod tym względem odosobniona?
Uczeni od lat szukali dowodów na to, czy Wenus również była wystawiona we wczesnym Układzie Słonecznym na podobne kataklizmy. Na powierzchni tej planety są rzeczywiście kratery powstałe w wyniku uderzenia, ale wcześniej nie znaleziono dowodów na istnienie większych od średnicy 300 kilometrów, które nazywa się basenami uderzeniowymi. Do teraz.
Naukowcy przyjrzeli się danym zebranym z Wenus i zwrócili uwagę na teren tessera. Są to koncentryczne pierścienie na powierzchni o średnicy około 1500 kilometrów. Badania nada obszarem o nazwie Haastte-Baad Tessera wykazały, że jest to twór powstały w wyniku dwóch ogromnych uderzeń, które nastąpiły w niewielkim odstępie czasu około 3,5 miliarda lat temu.
Początki Wenus mogły bardziej przypominać wczesną Ziemię. Planeta wyglądała prawdopodobnie zgoła inaczej niż dziś. Kilka miliardów lat temu wnętrze tego świata było w dużym stopniu roztopione, a skorupa była cieńsza. Badania nad obszarem Haastte-Baad Tessera ujawniły, że teren powstał pod wpływem dwóch ogromnych kolizji, które doprowadziły do przebicia skorupy i następnie rozprysły się w płaszczu planety. To spowodowało wypłynięcie magmy i w konsekwencji uformowanie struktur obecnych do dziś.
Więcej szczegółów o planecie Wenus powinniśmy poznać w przyszłej dekadzie. Stanie się to możliwe za sprawą misji VERITAS i DAVINCI, które przygotowuje agencja NASA. Pozwolą one na lepsze zbadanie naszej piekielnej sąsiadki, gdzie temperatura przekracza 400 stopni Celsjusza.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!