Dania rezygnuje z Microsoftu. Pierwszy kraj w Europie przechodzi w całości na Linuxa i LibreOffice
Dania jako pierwszy kraj w UE odcina się od Microsoftu. Rząd, Kopenhaga i Aarhus przechodzą na Linuxa i LibreOffice. W grze nie tylko rosnące koszty, ale i cyfrowa niezależność. Kto ma kontrolę nad danymi, ten ma władzę. Czy to początek większej zmiany w Europie?

W skrócie
- Dania i jej największe miasta rezygnują z oprogramowania Microsoftu, przechodząc na Linuxa i LibreOffice, aby uniezależnić się od technologii spoza Europy.
- Głównymi przyczynami tej decyzji są rosnące koszty oraz troska o cyfrową suwerenność i bezpieczeństwo danych.
- Podobne inicjatywy podejmowane są również w innych krajach UE, a Debata nad niezależnością technologiczną nabiera na sile.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Władze Danii ogłosiły rewolucyjny plan. Całkowite odejście od oprogramowania Microsoftu. To pierwsze takie przedsięwzięcie na poziomie ogólnokrajowym w Unii Europejskiej. Powód? Nie tylko oszczędności, ale przede wszystkim cyfrowa suwerenność, czyli hasło, które w Brukseli zyskuje coraz większą wagę.
Jeszcze zanim duński rząd oficjalnie ogłosił tę decyzję, podobne kroki zapowiedziały dwa największe miasta: Kopenhaga i Aarhus. Oba samorządy uznały, że dalsze korzystanie z usług amerykańskiego giganta to zbyt duże ryzyko, zarówno finansowe, jak i polityczne. Koszty licencji rosną w zawrotnym tempie. Tylko w stolicy Danii rachunek za oprogramowanie Microsoftu wzrósł w pięć lat aż o 72 proc. Ale pieniądze to tylko część problemu.
Microsoft, Trump i niebezpieczna zależność
Za decyzją o porzuceniu Windowsa i Microsoft 365 stoi przede wszystkim obawa przed zależnością od technologii spoza Europy. Jak podkreśla Caroline Stage, duńska minister ds. cyfryzacji, "cyfrowa suwerenność" to dziś fundament nowej strategii państwowej. Chodzi o to, kto kontroluje dane, kto ustala zasady gry i kto może, choćby w wyniku napięć geopolitycznych, odciąć usługi kluczowe dla funkcjonowania państwa.
Takie obawy nie są bezpodstawne. W tle decyzji Danii są głośne wydarzenia z ostatnich lat. Gdy Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakazy aresztowania izraelskich przywódców, administracja Donalda Trumpa odpowiedziała sankcjami. W ich wyniku (jak wynika z nieoficjalnych informacji) Microsoft miał zablokować dostęp do skrzynki mailowej głównego prokuratora Trybunału, mimo wcześniejszych zapewnień o "wsparciu dla europejskich klientów".
Jeśli przez polityczny konflikt przestaniemy móc wysyłać maile albo komunikować się wewnętrznie, to poważny problem.
Nie zapominajmy, że Grenlandia, terytorium zależne od Danii, była w przeszłości przedmiotem głośnego zainteresowania prezydenta Trumpa, który zapowiadał jej... zakup.
Europa budzi się z cyfrowego snu
Dania nie jest wyjątkiem. W podobnym tonie wypowiadają się politycy w Holandii, gdzie parlament przyjął w tym roku uchwały mające ograniczyć zależność od chmury z USA. Również w Niemczech rozpoczęto wdrażanie alternatywnych rozwiązań open-source. Nawet Komisja Europejska prowadzi konsultacje w sprawie przyszłego aktu o europejskiej chmurze, który ma wspierać rozwój lokalnej infrastruktury cyfrowej.
Choć w Danii nie brakuje sceptyków (niektórzy urzędnicy uważają, że przejście na Linuxa i LibreOffice będzie zbyt trudne) rząd nie zamierza się cofać. Od lipca połowa pracowników Ministerstwa ds. Cyfryzacji ma pracować wyłącznie na oprogramowaniu open-source. Całkowite wdrożenie planowane jest na jesień, choć, jak zaznacza Stage, "jeśli okaże się to zbyt skomplikowane, powrót do Microsoftu będzie możliwy".
- Dania to jedno z najbardziej zdigitalizowanych państw świata, a zarazem jedno z najbardziej uzależnionych od Microsoftu - mówi David Heinemeier Hansson, twórca Ruby on Rails. - To logiczne, że właśnie tutaj zaczyna się walka o cyfrową niezależność.
Źródła: zdnet.com, pcmag.com, euronews.com
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 87 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!