Takich problemów nie było od 1981 roku. Voyager 1 z awarią transmitera radiowego
Sonda Voyager 1 to jedno z najbardziej niezwykłych osiągnięć w eksploracji kosmosu, a jednocześnie dowód na to, jak trudne jest utrzymanie komunikacji z sondą, która znajduje się miliardy kilometrów od Ziemi. Niedawno Voyager 1 ponownie znalazł się w tarapatach, a awaria jednego z ważnych systemów zaskoczyła NASA. Co dokładnie stało się ze słynną sondą i jak poradzili sobie z tym inżynierowie?
W połowie października zespół zarządzający misją Voyager 1 odkrył, że sonda przestała odpowiadać na polecenia wysyłane z Ziemi. Problem rozpoczął się od wyłączenia jednego z nadajników radiowych sondy, co uniemożliwiło przesył danych. Z konieczności NASA przełączyła komunikację na drugi, awaryjny nadajnik, który nie był używany od 1981 roku. Nikt nie był pewien, czy sygnał będzie wystarczająco mocny, aby dotarł na Ziemię, zważywszy na odległość, jaka obecnie dzieli sondę od naszej planety.
Gdy NASA wysłała polecenie włączenia jednego z grzejników na pokładzie sondy, spodziewano się otrzymać odpowiedź w postaci danych diagnostycznych, które pozwoliłyby sprawdzić, czy polecenie zostało prawidłowo wykonane. Ze względu na ogromną odległość, NASA na odpowiedź musiała poczekać około 46 godzin.
Problem jednak w tym, że zamiast oczekiwanej odpowiedzi, Voyager 1 uruchomił swój system ochrony przed awariami - mechanizm mający na celu automatyczną reakcję na nieprzewidziane problemy. System ten spowodował, że nadajnik sondy zmniejszył szybkość przesyłania danych, aby oszczędzać energię.
Sytuacja pogorszyła się, gdy 19 października komunikacja z Voyagerem 1 urwała się całkowicie. System ochrony zadziałał ponownie, wyłączając transmiter nadający paśmie X i aktywując starszy nadajnik działający w paśmie S, który zużywa mniej energii, ale przesyła znacznie słabszy sygnał. Ostatni raz używano go ponad 40 lat temu, gdy Voyager znajdował się znacznie bliżej Ziemi.
Z tego względu istniały spore wątpliwości, czy słaby sygnał w paśmie S z zapasowego transmitera dotrze w ogóle na Ziemię, inżynierowie postanowili jednak dać mu szansę. 22 października wysłano polecenie potwierdzenia działania zapasowego nadajnika, a dwa dni później udało się nawiązać ponowny kontakt z sondą. Obecnie zespół Voyagera 1 pracuje nad poznaniem przyczyn uruchomienia się awaryjnego systemu ochrony, aby przywrócić działanie głównego nadajnika.
Voyager 1 został wystrzelony w 1977 roku, kilka tygodni po bliźniaczej sondzie Voyager 2. Wybrano dla niego szybszą trasę, co pozwoliło sondzie prędzej przekroczyć pas planetoid, po czym zbliżyła się do Jowisza i Saturna, odkrywając m.in. nowe księżyce tych planet. W 2012 roku Voyager 1 stał się pierwszym obiektem stworzonym przez człowieka, który opuścił Układ Słoneczny i wkroczył w przestrzeń międzygwiezdną.
Pomimo upływu czasu i oddalenia od nas o około 164-krotną odległość Ziemi od Słońca, Voyager 1 wciąż dostarcza cennych informacji o kosmosie. NASA planuje kontynuować tę misję tak długo, jak tylko będzie to możliwe, aby móc dalej czerpać wiedzę z tego bezprecedensowego przedsięwzięcia.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!