Voyager 2 dalej pomaga naukowcom. Rozwikłano jedną z tajemnic Urana
W 1986 roku sonda Voyager 2 przelatująca obok Urana dostarczyła nam pierwszego i jedynego jak dotąd bliskiego spojrzenia na tę planetę. Natrafiono wtedy na nowe księżyce, pierścienie, ale również niewyjaśnione zjawiska. Szczególnie zaskakujące okazały się pasy radiacyjne wokół planety, które nie pasowały do znanych teorii. Po ponad trzech dekadach naukowcy są zdania, że rozwiązali tę zagadkę.
Nowe badania analizujące dane zebrane przez Voyagera 2 wykazały, że przyczyną dziwnych obserwacji były unikalne "warunki pogodowe" w przestrzeni kosmicznej. Kilka dni przed przelotem sondy Uran doświadczył uderzenia plazmy z wiatru słonecznego, które sprężyło jego magnetosferę. Jamie Jasinski z NASA podkreśla, że gdyby Voyager 2 dotarł do planety zaledwie kilka dni wcześniej, zaobserwowane pole magnetyczne wyglądałoby zupełnie inaczej.
"Sonda zobaczyła Urana w warunkach, które występują tylko przez około 4 proc. czasu" - tłumaczy Jasinski. Magnetosfera, która jest rodzajem ochronnej bańki wokół planet z płynnymi jądrami, chroni je przed strumieniami naładowanych cząstek pochodzących z wiatru słonecznego.
Analiza danych z 1986 roku ujawniła, że wewnątrz magnetosfery Urana znajdowały się pasy radiacyjne drugie co do intensywności w Układzie Słonecznym zaraz po Jowiszu. Co ciekawe, nie było tam żadnego źródła energii, które mogłoby je zasilać. Reszta magnetosfery była niemal pozbawiona plazmy, co stanowiło poważną zagadkę dla naukowców.
Brak plazmy był zaskakujący, ponieważ pięć głównych księżyców Urana, znajdujących się w obrębie jego magnetosfery, powinno emitować jony wodoru podobnie jak lodowe księżyce innych planet. Wnioskiem było to, że księżyce te nie mogą być geologicznie aktywne. Jednak nowe badania sugerują, że mogło być inaczej.
Najnowsza analiza danych wskazuje na wpływ wiatru słonecznego. W momencie, gdy plazma ze Słońca uderzyła w magnetosferę Urana, doszło do jej kompresji, co mogło wypchnąć ją z całego systemu. Zdarzenie to przejściowo zwiększyło aktywność magnetosfery, wprowadzając elektrony do pasów promieniowania.
Odkrycie to daje nowe nadzieje na to, że niektóre z głównych księżyców Urana jednak mogą być geologicznie aktywne. Możliwe, że tak naprawdę cały czas emitowały one jony, jednak po prostu Voyager 2 natrafił na wyjątkowo rzadkie okoliczności.
Linda Spilker z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA, która była zaangażowana w misję Voyager 2 w 1986 roku, wspomina ekscytację towarzyszącą przelotowi sondy. "Przelot pełen był niespodzianek, a my szukaliśmy wyjaśnienia jego nietypowego zachowania. Magnetosfera, którą zmierzył Voyager 2, była jedynie migawką w czasie całej misji" - mówi Spilker, obecnie kierująca zespołem naukowym misji.
Odkrycia Voyagera 2 były kamieniem milowym dla naszej wiedzy o Układzie Słonecznym. Dziś sonda, znajdująca się w przestrzeni międzygwiezdnej, przebywa ponad 20 miliardów kilometrów od Ziemi. Tymczasem społeczność naukowa z niecierpliwością czeka na nową misję, która mogłaby dostarczyć jeszcze więcej danych o Uranie i jego księżycach. Według raportu amerykańskiej Akademii Narodowej za 2023 rok - Uran jest priorytetem jako cel przyszłej misji NASA.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!