Zamrażają ponownie Arktykę. Naukowcy ostrzegają
Brytyjski start-up realizuje w Arktyce ambitny projekt. Wiercą w lodzie otwory, przez które pompują na powierzchnię wodę. Celem jest zwiększenie lodu i ratowanie środowiska w obliczu zmian klimatu. Część środowiska naukowego jest sceptycznie nastawiona i ostrzega przed długofalowymi skutkami geoinżynierii.
W kanadyjskich regionach Arktyki brytyjski start-up Real Ice stawia czoła zmianom klimatu. Pracują w surowym klimacie, wiercąc otwory w lodzie, aby pompować na powierzchnię wodę morską znajdującą się poniżej. Ta zamarzając, tworzy kolejne warstwy, co pozwala odbudować zasoby lodu utracone przez działalność człowieka. Docelowo chcą zwiększyć jego grubość na powierzchni 100 tys. km kw Arktyki, co można porównać do wielkości całej Islandii. Liczą na to, że uda się spowolnić, a być może nawet odwrócić tempo utraty lodu podczas arktycznego lata. Od połowy lat 80. ilość grubego, wieloletniego lodu zmniejszyła się o 95 proc. Pozostały lód jest młody i cienki. Niektórzy naukowcy przewidują, że już w latach 30. XXI w. czeka nas pierwsze lato bez lodu w Arktyce.
Naukowcy na podstawie przeprowadzonych analiz z wykorzystaniem modeli klimatycznych ostrzegają, że ekstremalne zjawiska pogodowe mogą stopić ogromne połacie arktycznych i antarktycznych lodowców. Ciepłe lata i jesienie osłabią istniejący lód, a zimy nie będą w stanie odbudować tych zasobów. W efekcie może się zdarzyć, że przyjdzie taki rok, gdy pod koniec lata Arktyka będzie bez lodu. Z drugiej strony mamy sytuację zazieleniania się Antarktyki. W obu przypadkach wzrost ilości ciemniejszej powierzchni zmniejszy albedo, czyli stopień odbijania promieni słonecznych.
Jasny śnieg w największym stopniu odbija docierające do Ziemi promieniowanie, wysyłając je ponownie w przestrzeń kosmiczną. Ciemniejsza powierzchnia (odsłonięte gleby, wody morskie) w większym stopniu je pochłaniają, co może prowadzić do globalnego wzrostu temperatury i nakręcającej się pętli. Ocieplenie będzie topiło kolejne pokrywy lodowe odsłaniające kolejne ciemniejsze powierzchnie. Nie mówiąc już o wzroście poziomu wód oceanicznych, które zagrożą mieszkańcom wybrzeży, destabilizacji atmosfery i prądów morskich.
Brytyjski start-up chce ponownie zamrozić Arktykę. Udane pierwsze próby
Real Ice prowadzi testy terenowe w Arktyce już drugi rok. W 2024 r. miały one sprawdzić, czy sprzęt działa i wytrzyma temperatury na północy. W styczniu 2025 r. grupa rozpoczęła testy w Cambridge Bay w Kanadzie. Do maja udało im się pokryć 4 tys. mkw warstwą lodu o grubości pół metra. Kolejna tura rozpoczęła się w listopadzie i do tej pory objęła zasięgiem 40 tys. mkw. Po zaledwie 10 dniach próby pokrywa lodowa była grubsza o 10 cm. Prace będą kontynuowane, a przyrost lodu będzie zmierzony na początku i w maju 2025 r. Opierając się na poprzednich próbach, spodziewają się przyrostu na poziomie 40-80 cm.
Ostatecznym celem jest zautomatyzowanie procesu przy użyciu dronów (każdy o długości 2 m) zasilanych wodorem. Będą one wierciły otwory w lodzie przy użyciu podgrzewanych wierteł. Zespół niezwykle ambitnie podchodzi do zadania, chcą bowiem w perspektywie 8-10 lat wykorzystać aż 500 tys. urządzeń. Zostaną one rozmieszczone tak, aby ominąć szlaki migracji zwierząt i szlaki żeglugi.
Jak można się spodziewać, działania Real Ice nie są (i nie będą) tanie. Według szacunków start-upu roczny koszt pracy na obszarze 100 tys. km kw wyniesie 5-6 miliardów dolarów. Ta powierzchnia jest wystarczająco duża, aby „aby skutecznie spowolnić, a nawet odwrócić straty letniego lodu morskiego w Arktyce”.
Na razie wszelkie działania realizowane są z pieniędzy zebranych od inwestorów. Ale jeśli projekt się powiedzie, twórcy mają nadzieję na pozyskanie funduszy rządowych. Proponują także wprowadzenie „kredytów chłodzenia”, w ramach których największy emiterzy będą płacili za ponowne zamrażanie wody, aby zrównoważyć własną szkodliwą działalność.
Naukowcy ostrzegają przed zbyt dużym ingerowaniem w środowisko
Choć ta wizja jest niezwykle fascynująca, część środowiska naukowego wątpi, czy uda się to zrealizować na tak dużą skalę. Ostrzegają też, że tego typu działania geoinżynieryjne mogą spowodować skutki dla środowiska, których w tym momencie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Co więcej, odwracają one również uwagę od realnego problemu, jakim jest spalanie paliw kopalnych. Swoje obawy wyrazili oni w niedawno opublikowanym raporcie.
To nie pierwszy (i zapewne nie ostatni) projekt geoinżynieryjny, realizowany w celu ratowania klimatu przed drastycznymi zmianami. Niedawno informowaliśmy w GeekWeeku o planowanej gigantycznej kurtynie wokół Antarktydy, która ma zablokować dostęp cieplejszych wód przyczyniających się do topnienia lodu. W poprzednich latach proponowano również nawożenie oceanów żelazem, który wspomógłby rozwój fitoplanktonu, czy wykonanie sztucznego upwellingu z użyciem rur.
Źródła: Real Ice, CNN