Operator drona uratował tonącą dziewczynę. Porwał ją prąd wsteczny
Drony, choć fascynują wiele osób, mają też złą prasę z powodu licznych incydentów. Operatorzy dronów czasami wlatują tam, gdzie nie powinni, naruszając chronioną przestrzeń powietrzną, szmuglując towar albo przeszkadzając ludziom np. podczas widowisk. Drony mają też jednak całe mnóstwo dobroczynnych zastosowań, o czym przekonała się niedawno dziewczyna, która topiła się w morzu. Wciągnął ją śmiercionośny prąd wsteczny.

Prąd wsteczny porwał dziewczynę. Niebezpieczne zjawisko na morzu
Rybak z Florydy został okrzyknięty bohaterem po tym, jak uratował nastolatkę topiącą się w morzu, a dokładniej w Zatoce Meksykańskiej/Amerykańskiej w pobliżu Pensacola Beach. Dziewczyna została porwana przez prąd wsteczny, przez co nie mogła o własnych siłach dopłynąć do brzegu. Prądy wsteczne stanowią duże niebezpieczeństwo. To silne nurty wody, które porywają w głąb morza kąpiące się osoby. Jedynie w tym roku uśmierciły one 11 osób w USA. Występują one też powszechnie w Bałtyku i są główną przyczyną utonięć.
W objęcia tego śmiercionośnego zjawiska wpadła w zeszły czwartek (15.05) nastolatka pływająca w morzu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w pobliżu był Andrew Smith, który wybrał się na plażę Pensacola Beach po pracy. - Nawet nie chciało mi się wychodzić, ale przyjaciel namówił mnie, żeby przyjść - powiedział poławiacz rekinów. Po 10 minutach od przybycia podbiegła dziewczyna, krzycząca, czy ktoś tu umie pływać, bo jej przyjaciółkę coraz bardziej wciąga morze.
Co ciekawe, Smith nie umie pływać z powodu zaburzeń padaczkowych. Ma jednak drona, którego używa do zastawiania pułapek na rekiny. Stało się więc jasne, że wyśle maszynę na morze, aby pomóc tonącej nastolatce. Nie obyło się jednak bez problemów.
Operator drona uratował tonącą nastolatkę
Akcja ratunkowa trwała ponad 5 minut. Pierwszy start drona okazał się niewypałem z powodu zbyt silnego wiatru. Nastolatka zmagała się z prądem wstecznym odciągającym ją od brzegu, ale Smith się nie poddawał. Jeden z plażowiczów dał mu koło ratunkowe, które następnie przymocował do drona i znów wypuścił maszynę. Tym razem niskim przelotem udało się dotrzeć do ofiary żywiołu. Dziewczyna złapała się zrzuconego koła, wspięła się i zaczęła dryfować, a dron wrócił na brzeg.
Minęło kolejnych 5 minut, zanim zjawiły się wezwane wcześniej służby ratunkowe. Zarówno przybyła na miejsce policja, jak i ratownicy stwierdzili, że nastolatka nie przeżyłaby o własnych siłach, gdyby nie pomoc operatora drona. Dziewczyna miała sporo szczęścia. Jak relacjonuje droniarz, gdyby topiła się obok innego odcinka plaży, gdzie obowiązuje strefa zakazu lotów dronami, wówczas nie mógłby jej pomóc.
Nastolatka została przebadana i puszczona do domu cała i zdrowa. Jej ojciec uważa Smitha za kogoś więcej niż tylko bohatera. - Mówił do mnie chyba przez 5 minut, nazywając mnie swoim aniołem stróżem, dziękując mi i w ogóle. To było szalone - wspomina operator drona. Andrew Smith apeluje także do plażowiczów, aby zwracali uwagę na flagi, które informują, czy można bezpiecznie wejść do wody.
Zobacz również:
- Żywy człowiek czy zwłoki? Nowe drony ratownicze już to potrafią odróżnić
- Ukraińscy "droniarze" znowu zaskakują. Prawie załadowali drona do armaty
- Latające Słońce. Ten dron zmienia noc w dzień
- Sparaliżowany mężczyzna pilotuje dron, używając samych myśli
- Drony dostaną mikromózgi. Ile będzie trwał lot dronem z AI?