Zuckerberg i Musk w MMA. Oto najdziwniejsze historie branży technologicznej 2023

W 2023 roku obok wielkiego szturmu sztucznej inteligencji, byliśmy świadkiem niezwykle absurdalnych historii i wydarzeń w świecie technologii. Od realnej chęci spotkania się w oktagonie jednych z najbogatszych ludzi na Ziemi, po pierwszy przypadek, że za zbyt dużą wiarę w AI można trafić przed sąd.

Elon Musk i mark Zuckerberg spotykają się w klatce, a ChatGPT wyrolował prawnika z 30-letnim doświadczeniem. 2023 obfitował w dziwne historie
Elon Musk i mark Zuckerberg spotykają się w klatce, a ChatGPT wyrolował prawnika z 30-letnim doświadczeniem. 2023 obfitował w dziwne historie@Investments_CEOTwitter
Elon Musk i mark Zuckerberg spotykają się w klatce, a ChatGPT wyrolował prawnika z 30-letnim doświadczeniem. 2023 obfitował w dziwne historie
Elon Musk i mark Zuckerberg spotykają się w klatce, a ChatGPT wyrolował prawnika z 30-letnim doświadczeniem. 2023 obfitował w dziwne historie@Investments_CEOTwitter

Walka stulecia czyli Musk vs. Zuckerberg w MMA

W czerwcu internetem wstrząsnął nowy rozdział sporu między dwoma gigantami branży technologicznej, Markiem Zuckerbergiem i Elonem Muskiem. Właściciele potężnych korporacji i jedni z najbogatszych ludzi na Ziemi znów pokłócili się o swoje biznesy. Sprzeczka jednak była bardzo blisko zakończenia... w klatce MMA.

Cała afera wybuchła (a jakże) na Twitterze, przemianowanym przez Muska na X po jego głośnym przejęciu w październiku 2022. Dotyczyła co więcej samej platformy, gdyż Zuckerberg zapowiedział stworzenie przez jego korporację Meta konkurencji dla X. Jak sam zapowiadał, miała być idealną "rozsądnie zarządzaną" alternatywą. Oczywiście Musk nie puścił płazem tej zniewagi i zaczął zaczepiać Zuckerberga, ostatecznie mówiąc nawet, że może z nim zawalczyć w klatce.

Wszystko było brane jako żart do momentu gdy Zuckerberg na Instagramie wysłał oficjalną odpowiedź na zaczepkę: Send me location (Wyślij mi lokację). Akceptacja od razu zelektryzowała internet, szczególnie, że właściciel Meta zaproponował datę pojedynku na 26 sierpnia. Oto dwóch rywali w biznesie technologicznym realnie chciało dać sobie w twarz ku uciesze gawiedzi. O tym, że poważnie traktowali to wyzwanie świadczyły m.in. nagrania Muska trenującego MMA z byłym mistrzem największej federacji sportów walki UFC Georgesem St-Pierreem i trenerem brazylijskiego jew-jitsu Johnem Danaherem.

Zuckerberg przypominał zaś, że regularnie ćwiczy oraz trenuje jew-jitsu, w którym nie tylko ma niebieski pas, ale także wygrał jeden z prestiżowych turniejów. Gdy atmosfera stawała się gorętsza, zaczęto debatować, gdzie dojdzie do walki. Elon Musk wskazywał na Las Vegas, sugerując, że jej organizacją zajmie się UFC. Swoją "ofertę" złożyła nawet polska federacja FAME MMA, sugerując, że "ma klatkę".

W sierpniu jednak Musk zdradził, że pojedynek zorganizuje fundacja jego i Zuckerberga, a cały dochód przekazany zostanie na cel charytatywny. Podał przy tym, że walka odbędzie się w "antycznym Rzymie", sugerując, iż areną będzie... Koloseum. Jednak jeszcze tego samego miesiąca Mark Zuckerberg stwierdził, że do walki nie dojdzie i sam Musk próbował znaleźć wszelką wymówkę, aby do niej nie doprowadzić. To ostatecznie pogrzebało konflikt, kończąc cykl o jednej z najgłośniejszych walk w MMA. Jak myślicie, kto wygrałby walkę?

Teorie spiskowe znów mile widziane

W przypadku Elona Muska można mówić, że cała jego działalność to wręcz absurdalna historia. W 2023 roku jego nazwisko padało szczególnie często w kwestii X, czyli dawnego Twittera. Sam Musk uważa, że pod jego rządami platforma stała się miejscem, gdzie panuje prawdziwa wolność słowa. Dla wielu jednak stała się tak naprawdę śmietnikiem, gdzie "wolnością słowa" nazywa się zalanie treściami propagującymi nienawiść, dezinformacje i teorie spiskowe.

W mediach symbolem tego było odblokowanie na X konta Alexa Jonesa. To jeden z czołowych propagatorów teorii spiskowych, nazywany nieraz "królem prawicowych ekstremistów". Obok choleryczności, wielu dziwnych idei i nazywania wszystkiego, co mu się nie podoba "dziełem Szatana", Jones jest znany z publicznego określania strzelaniny w amerykańskim mieście Sandy Hook w 2012 roku "happeningiem". Według niego tragedia, w której zginęło 26 osób, w tym 20 dzieci, nie miała miejsca, a cała historia jest przykrywką, aby ograniczyć dostęp do broni.

W 2018 roku konto Alexa Jonesa na Twitterze zostało zbanowane za szerzenie dezinformacji i antysemityzm, ograniczając rozprzestrzenianie jego bełkotu. Jednak w październiku 2023 sam Elon Musk przeprowadził na X ankietę, czy powinien przywrócić kontrowersyjną postać na platformę. 70% biorących udział zadecydowało, "tak" i Musk, jak sam powiedział, uznał głos ludu.

Nie zrobiło to dobrej reklamy X, od którego w ciągu 2023 roku odeszło wielu reklamodawców, co znacząco odbiło się na przychodach. Z 4,3 mld dolarów na koniec 2022 roku, platforma zanotowała roczny zysk na poziomie ok. 2,5 mld.

"Wygenerowane" kobiety

2023 był świadkiem jednego z najdziwniejszych skandali w historii Doliny Krzemowej, który pokazał, jak dla wielu "różnorodność" staje się hasłem reklamowym, za którym nie idzie istotna wartość. Pokazali to organizatorzy konferencji DevTernity Conference, których przyłapano na zaskakującej praktyce.

Organizowana od 2015 roku konferencja dotycząca programowania i zarządzania w biznesie chciała pokazać, jak bardzo wspiera różnorodność. Stąd na liście mówców w edycji na 2023 można było zobaczyć wiele kobiet. Problem w tym... że one nie istniały. Internauci odkryli, że ich profile przedstawiające karierę na stronie konferencji zostały sfabrykowane.

W listopadzie wątpliwości rozwiał główny organizator konferencji, Eduards Sizovs, który publicznie przyznał, że profil przynajmniej jednej kobiecej reprezentantki został na szybko wygenerowany. Sama praktyka była stosowana od 2021 roku, gdy konferencja przeszła na tryb zdalny. Profile miały być próbą uspokojenia głosów krytyki na to, że nie zapraszano kobiet na konferencję. Niektóre profile dodawano do listy mówców kilka godzin po rozpowszechniającej się krytyce.

Gdy prawda wyszła na jaw, DevTernity Conference 2023 nie miał już prawa bytu. Jedyna kobieta, która miała wziąć udział w konferencji, Kristine Howard, kierowniczka Amazon Web Services, zrezygnowała z wystąpienia, a za nią wielu czołowych gości.

Pucz w królestwie AI

Nie ma co ukrywać, że jednym z największych, o ile nie największym wygranym na rynku technologicznym w 2023 roku jest OpenAI. Firma odpowiedzialna za ChatGPT szturmem wzięła świat swoim narzędziem, który stał się wzorem dla wielu firm z branży. Taki wzrost pozycji firmy naturalnie łączy się z większymi zarobkami i wartością. Pod koniec 2022 przychody OpenAI wynosiły 200 mln dolarów. 2023 firma zamknęła na poziomie 1,6 mld dolarów.

Naturalnie więc władze firmy powinny robić wszystko, aby utrzymać taki wzrost i nie wykonywać żadnych gwałtownych decyzji, które mogą naruszyć pozycje firmy. Prawda? No nie do końca, gdyż 17 listopada zarząd OpenAI niespodziewanie ogłosił zwolnienie dyrektora generalnego Sama Altmana. To tak jakby w momencie wzburzonego rejsu wyrzucić kapitana za burtę. Stąd zaczęto węszyć przy sprawie spisek, co stało się tłem jednej z największych kontrowersji świata technologii.

Oficjalnie Altman został wyrzucony za "nietransparentną komunikację z zarządem", czyli nieudzielanie odpowiedniej ilości informacji. Jednak w kuluarach mówiło się o schizmie w sprawie kierunku, w jakim ma iść OpenAI. Altman wraz z coraz większymi zyskami miał optować za pójściem w kierunku jeszcze większego zarobku we współpracy z Microsoftem, gdy zarząd chciał utrzymać "misję" firmy polegającą na rozwoju ogólnodostępnej AI.

Sam "pucz" jednak przybrał zaskakujący obrót, gdy część pracowników OpenAI zagroziło odejściem już dzień po zwolnieniu Altmana. 20 listopada byli to już prawie wszyscy związani z firmą. W tym czasie pojawiły się głosy, że Altman został zatrudniony przez Microsoft. W obliczu widocznej katastrofy ogłoszono 22 listopada, że Altman jednak powróci do OpenAI w roli CEO, a zarząd zostanie zmieniony. Tak zakończył się pięciodniowy pucz w królestwie AI.

Dać się wyrolować przez ChatGPT

ChatGPT był na ustach wszystkich także ze względu na liczne kontrowersje. Jedna z nich pokazała, że w kontaktach z AI należy być szczególnie ostrożnym, nawet jeśli mamy ogromne doświadczenie w swoim zawodzie. Inaczej nie można określić sprawy prawnika Stevena A. Schwartza, który przez popularny program sam stanął przed sądem.

Wykonywał on zlecenie dla Roberta Maty, który pozwał linię lotniczą Avianca, za rzekome spowodowanie urazu podczas lotu. Linia odwołała się od pozwu, jednak Schwartz jako prawnik Maty złożył przed sądem obszerne opracowanie, w którym przedstawił precedensy do uznania pozwu oraz uznania wyroku na korzyść klienta.

Był jednak pewien problem. Prawnicy i sędzia nie mogli znaleźć faktycznych orzeczeń sądowych co do sześciu przedstawionych spraw. Uznano, że zostały sfabrykowane. W maju Schwartz odpowiedział na to oświadczeniem, w którym zdradził, że wszystkie precedensy przedstawił mu ChatGPT.

Prawnik nie chciał wertować setek dokumentów, więc postanowił pójść na skróty. Sam w swoim pierwszym tłumaczeniu zdradził, że spytał się, czy przedstawione przypadki są prawdziwe. Po uzyskaniu od ChatGPT potwierdzenia, nie zrobił podstawowej rzeczy, jaką musi wykonać prawnik - zweryfikować informacje. Wystarczył kontakt z maszyną, a nie człowiekiem, aby zapomnieć 30 lat doświadczenia zawodowego.

Za swoją pomyłkę uznaną za próbę oszustwa Schwartz stanął przed sądem w Manhattanie. W nim nie miał do powiedzenia nic, prócz tego, że mu wstyd i "nawet nie zdawał sobie sprawy, że ChatGPT może fabrykować procesy sądowe". Dwie godziny procesu były dość słabym spektaklem, w którym Schwartz błagał o litość.

Ostatecznie udało mu się uciec spod topora i dostać tylko 5 tys. dolarów grzywny. Sprawa stała się jednym z wielu przypadków zawodności ChatGPT, a co za tym idzie, sztucznej inteligencji pomimo jej rozwoju.

Suplementy nie podlegają żadnej kontroli. Łykamy je na potęgęINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas