Zastrzyki z wybielaczem. Kontrowersyjna metoda leczenia raka zostanie zatwierdzona?
Pojawiła się nowa niebezpieczna oferta leczenia raka, polegająca na iniekcjach dwutlenku chloru w guza. Jej twórcą jest mężczyzna z Chin, który nie posiada wykształcenia medycznego. Mimo ostrzeżeń i braku dowodów na skuteczność substancji stosowanej m.in. do wybielania papieru mężczyzna próbuje wprowadzić metodę do amerykańskich klinik.

Szemrane terapie w natarciu. Tym razem chodzi o zastrzyki z wybielacza
Na świecie nie brakuje ludzi, którzy żerują na cudzym cierpieniu - zwłaszcza tam, gdzie pojawia się strach, ból i nadzieja na ratunek. Wśród nich są także samozwańczy uzdrowiciele, podszywający się pod lekarzy, którzy wykorzystują desperację chorych, by oferować im niesprawdzone, często niebezpieczne terapie. Zamiast pomocy, jest fałszywa nadzieja, a zamiast leczenia, ryzyko poważnych powikłań, czasem nawet śmierci. Najnowszym przykładem tego typu działania jest sprawa mężczyzny z Chin, który pacjentom onkologicznym proponuje "terapię" opartą na wybielaczu.
Chodzi o działalność Xuewu Liu, który bez żadnego wykształcenia medycznego oferuje leczenie raka poprzez wstrzykiwanie bezpośrednio w guzy dwutlenku chloru. To związek chemiczny, który wykorzystuje się do dezynfekcji wody, wybielania papieru i hamowania zakwitu glonów. Koszt takiej "terapii" tym specyfikiem to 20 tys. dolarów za pełny cykl "leczenia". Roztwór do wstrzykiwania Liu przygotowywał w swoim wynajętym mieszkaniu w Pekinie. Taka "kuracja" z wykorzystaniem iniekcji z toksyny nie została jednak nigdy zatwierdzona jako skuteczna, bo też nikt nie przetestował jej klinicznie.
Dowód na skuteczność terapii? Zapiski i zrzuty ekranu
Co prawda dwutlenek chloru jest wykorzystywany do dezynfekcji wody i powierzchni, gdyż skutecznie niszczy biofilm, który jest siedliskiem bakterii i innych mikroorganizmów, ale istnieje jednak pewien szkopuł. Dwutlenek chloru jest substancją toksyczną, może podrażniać drogi oddechowe, skórę i oczy, w dużych stężeniach jest trujący i żrący. Liu zamierza jednak rozszerzyć swoją działalność, mimo że nie ma żadnych kwalifikacji medycznych. Mężczyzna chce wprowadzić tę metodę "leczenia" do USA, choć nie posiada dowodów na skuteczność wstrzykiwania wybielacza w guzy, poza swoimi tekstami, które nie zostały zrecenzowane przez żadne pismo medyczne, opisami testów na zwierzętach, oraz zdjęciami guzów i zrzutem ekranu rozmowy na WhatsApp z rzekomym pacjentem.
- Gdyby nie surowe ostrzeżenia FDA, moja terapia prawdopodobnie zostałaby dopuszczona do badań lata wcześniej, dzięki partnerstwom instytucjonalnym i wsparciu inwestorów - powiedział Liu w rozmowie z serwisem "Wired".
Eksperci ds. chińskich przepisów medycznych przekazali "Wired", że nowe terapie, takie jak ta stosowana przez Liu, musiałyby spełniać rygorystyczne warunki przed dopuszczeniem do leczenia nimi pacjentów.
- W Chinach takie leczenie musiałoby przejść przez te same etapy, co w USA, a więc badania kliniczne, uzyskanie zgody komisji etycznej w szpitalach, a następnie sytuacja musiałaby zostać przeanalizowana przez chiński rząd - powiedział "Wired: Ames Gross, założyciel i prezes Pacific Bridge Capital. - Nie wydaje mi się, że cokolwiek z tego wygląda zbyt legalnie.
Zastrzyki z dwutlenku chloru wejdą do oferty klinik z USA?
Obecnie Liu współpracuje z byłym dyrektorem firmy farmaceutycznej z Teksasu, aby wprowadzić swoją metodę leczenia do Ameryki. Jedna z osób, które skorzystały z oferty Liu, poinformowała serwis "Wired", że jej guz rósł szybciej od czasu zastrzyku i podejrzewa, że zabieg mógł spowodować rozprzestrzenienie się raka - twierdzeniu temu Liu jednak zaprzecza.
Od lat oszuści handlują substancjami z wybielaczem (głośna sprawa Miracle Mineral Solution, preparatu opartego na chlorynie sodu, który po aktywacji przekształca się w dwutlenek chloru) pomimo ostrzeżeń na temat szkodliwości dwutlenku chloru. Nie zważając na oskarżenie, zaangażowani w proceder nadal twierdzili, że ta toksyczna substancja jest "lekiem" na wszystko - od HIV, przez COVID-19, po autyzm, przypomina "Wired". Nie ma jednak żadnych wiarygodnych dowodów na poparcie tych twierdzeń.
Jak zauważa "Wired" Agencja Żywności i Leków (FDA) niedawno usunęła ostrzeżenie o tej substancji ze swojej strony internetowej. "Agencja twierdzi, że skasowanie było częścią rutynowego procesu archiwizacji starych podstron na swojej stronie", podaje serwis. Minister zdrowia USA nie odpowiedział na prośbę portalu o komentarz na temat wprowadzenia w USA metody Liu.