Starliner. NASA nadal daje szansę kapsule Boeinga
Starliner to kapsuła kosmiczna, którą Boeing opracował dla NASA. W zeszłym roku zaliczyła ona duże fiasko, co spowodowało "uwięzienie" dwójki astronautów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej na ponad 9 miesięcy. Mimo to NASA nadal wierzy, że Starliner mógłby być wykorzystany do lotów załogowych w kosmos.

Starliner to kapsuła załogowa, nad którą Boeing wraz z NASA pracowali przez lata. Statek sprawiał problemy jeszcze podczas testów bezzałogowych i ciągle był ulepszany. Jego pierwszy lot z astronautami odbył się w zeszłym roku i… zakończył się ogromnym fiaskiem, choć mogło być znacznie gorzej. Co dalej z tym projektem?
NASA nie pogrzebała kapsuły Starliner
Mimo wielkiej porażki, którą Starliner zaliczył w zeszłym roku, NASA nadal nie zrezygnowała z tego projektu. Co też nie dziwi, bo w kapsułę kosmiczną Boeinga zainwestowano miliony dolarów. Rąbka tajemnicy na temat przyszłości tego statku uchylono podczas konferencji, gdzie podsumowano szczęśliwy powrót na Ziemię astronautów "uwięzionych" na ISS.
Z pewnością bardzo uważnie przyglądamy się Starlinerowi. Jesteśmy w trakcie badania tego pojazdu, badania systemu helowego. Mamy kilka uszczelek, które zamierzamy wymienić. W okresie letnim przeprowadzimy kilka testów w ramach tego, co nazywamy "zintegrowaną budą dla psa" w White Sands
Jedno jest pewne. Starliner z załogą w kosmos w tym roku z pewnością nie poleci. NASA będzie musiała najpierw sprawdzić wprowadzone poprawki i pewnie najpierw zdecyduje się na lot bezzałogowy. Dopiero z czasem mogą zostać podjęte decyzje, które umożliwią wysłanie tym statkiem astronautów. Czy tak się kiedyś stanie, to okaże się dopiero z czasem.
Starliner doprowadził do uwięzienia na ISS dwójki astronautów
Pierwszy lot załogowy kapsuły Starliner odbył się na początku czerwca. Wtedy na Międzynarodową Stację Kosmiczną polecieli astronauci NASA Butch Wilmore i Suni Williams, którzy mieli tam spędzić tylko około 10 dni. Wyprawa okazała się pechowa.
Starliner doświadczył problemów już w trakcie lotu na ISS. Doszło do wycieku helu, a potem rozpoznano także pewne nieprawidłowości z wybranymi silniczkami. NASA długo zastanawiała się nad tym, co począć z ekipą tego statku. W sierpniu zapadła decyzja, aby kapsułę sprowadzić na Ziemię bez załogi i nastąpiło to we wrześniu.
W ten sposób misja Wilmore'a i Williams z około półtora tygodnia wydłużyła się do ponad 9 miesięcy. Ich powrót na Ziemię odbył się dopiero we wtorek. W tym celu wykorzystano konkurencyjną kapsułę Crew Dragon firmy SpaceX, która pozwoliła na bezpieczne sprowadzenie załogi.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!