Czy światowi giganci technologiczni mogą zatrzymać świat?

Dzisiejsza ogromna awaria systemów Microsoftu budzi spore obawy o przyszłość naszego świata, który w coraz większym stopniu opiera się na rozwiązaniach chmurowych. Czy mamy się czego bać? Jak bardzo zależni jesteśmy od największych światowych dostawców technologii?

Jak bardzo uzależniliśmy się od usług dostarczanych przez gigantów technologicznych?
Jak bardzo uzależniliśmy się od usług dostarczanych przez gigantów technologicznych?123RF/PICSEL

Awaria dotknęła usługi CrowdStrike, a także chmury Microsoftu, czyli Azure, która jest drugim najpopularniejszym rozwiązaniem chmurowym na świecie, zaraz po AWS od Amazona. Kombinacja tych dwóch usterek spowodowała ogromne problemy z komputerami na całym świecie.

Microsoft - czy mogło być gorzej?

Gigant z Redmond oferuje niezwykle szeroki wachlarz produktów, z których najpopularniejsze są oczywiście system operacyjny Windows, a także Microsoft 365, czyli pakiet zawierający przede wszystkim usługi biurowe i poprawiające produktywność, które dostępne są dzięki połączeniu z serwerami Microsoftu.

Poza tym bardzo popularny jest także wspomniany już Microsoft Azure, czyli główne rozwiązanie chmurowe Microsoftu, które udostępnia różnorodne mechanizmy pozwalające na magazynowanie oraz przetwarzanie ogromnych zbiorów danych. Azure ma obecnie 25 proc. udział w rynku usług chmurowych.

Wiemy już, że globalna awaria Microsoft Azure spowodowała problemy w zasadzie w większości dziedzin gospodarki, a nawet w administracji niektórych krajów. Trudności w dostępie do usług zgłaszają klienci banków, linii lotniczych, operatorów telekomunikacyjnych, a szpitale nie mogą przyjmować pacjentów.

Zdecydowanie gorzej sytuacja wyglądałaby jednak, gdyby doszło do całkowitej i trwałej awarii wszystkich usług Microsoftu, łącznie z aktualizacjami systemów Windows. Windows obecny jest na ponad 70 proc. komputerów osobistych, a brak aktualizacji systemu mógłby doprowadzić do poważnego zwiększenia zagrożeń bezpieczeństwa dla jego użytkowników, co w dłuższej perspektywie mogłoby doprowadzić nawet do ogromnych wycieków danych. Spore zawirowania czekałyby także pracę zdalną i edukację, które często polegają na platformie Teams oraz dyskach Microsoftu.

Google. Jak bardzo na nim polegamy?

Wyszukiwarka Google z pewnością znana jest każdemu użytkownikowi Internetu, podobnie zresztą jak wiele innych usług firmy z Mountain View, do których zalicza się m.in. poczta elektroniczna Gmail, Google Drive do przechowywania danych w chmurze, pakiet biurowy będący odpowiednikiem Office od Microsoftu, a nawet platforma YouTube i popularny translator.

To jednak tylko rzeczy, z których korzysta przeciętny użytkownik. Google posiada także szereg innych usług przeznaczonych dla specjalistów. Mowa tutaj m.in. o Google Cloud, które jest konkurentem Azure, Google Analytics służące do analizy ruchu na stronach internetowych, czy Google Ads wykorzystywane do tworzenia kampanii marketingowych w Internecie.

Usługi Google są integralną częścią pracy ogromnej ilości przedsiębiorstw oraz instytucji rządowych. Najważniejsze usługi Google skupione są wokół różnorodnych zastosowań Internetu i należą do najpopularniejszych na świecie. Ich brak mógłby nie tylko pozbawić nas rozrywki czy szansy na szybkie zdobycie ważnych informacji, ale przede wszystkim uniemożliwiłby sprawne działanie wszystkim podmiotom, które swoją działalność opierają na Internecie.

Śmiało można powiedzieć, że bez usług Google’a posypałaby się większość funkcjonalności Internetu, bo to właśnie firma z Mountain View opanowała ponad 90% rynku wyszukiwarek internetowych.

Jak kolejne duże awarie gigantów mogą wpłynąć na nasz świat?

Ogólnie można powiedzieć, że globalna awaria któregoś z największych gigantów technologicznych takich jak chociażby Meta czy Apple bardzo mocno dotknęłaby przede wszystkim marketingu i komunikacji, a jeśli mowa tutaj m.in. o Microsofcie, Google’u lub Amazonie - także wielu krytycznych systemów infrastruktury cyfrowej. Mogłoby to spowodować bardzo poważne problemy w dostępie do większości współczesnych usług, które zmuszone zostałyby do przejścia w "tryb manualny", lub do migracji na inne rozwiązania. W niektórych przypadkach ryzykowalibyśmy także utratą wielu cennych danych.

Problem mógłby dotknąć także popularnych systemów płatności oraz usług bankowych. O ile w przypadku banków regulacje dotyczące bezpieczeństwa cyfrowego są bardzo rygorystyczne, to wciąż banki w dużej części opierają swoją infrastrukturę na usługach chmurowych, których awarie mogą spowodować spory chaos.

Banki mają jednak bardzo dokładne scenariusze na wypadek tego rodzaju awarii, więc są w stanie szybko wdrożyć odpowiednie działania, które naprawią wyrządzone szkody, gdyż wszelkie najważniejsze dane posiadają tam kopie zapasowe.

Bez wątpienia każda kolejna ogromna awaria usług dowolnego z gigantów technologicznych sprawia, że poprawiają się procedury gwarantujące bezpieczeństwa w takich sytuacjach. Jeśli więc nie czeka nas wielka globalna awaria spowodowana na przykład burzą magnetyczną, to raczej z czasem zbudujemy systemy zabezpieczeń na tyle dobre, że większość problemów, z którymi mierzymy się obecnie przy awariach pokroju tej Microsoftu i CrowdStrike, przestanie być groźna. Przy coraz większej cyfryzacji naszego życia jest to konieczny kierunek rozwoju cyberbezpieczeństwa.

Pierwszy elektryczny wodolot. Będzie woził pasażerów w SztokholmieAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas