Sztuczna inteligencja kandyduje na burmistrza. Idzie też po szefów firm
Od lat istnieje obawa, że sztuczna inteligencja zabierze ludziom pracę. Dotyczy to jednak głównie pracowników niższego szczebla, a także twórców i artystów. Politycy czy szefowie korporacji mocno trzymają się przysłowiowych stołków, ale prawdopodobnie ich dni też są policzone. W jednym z włoskich miast AI kandyduje na burmistrza. Dlaczego może okazać się lepsza od ludzkich kandydatów? I kogo jeszcze może zastąpić sztuczna inteligencja?

Spis treści:
Ludzie nie ufają politykom. Zastąpi ich AI?
Wiele osób obawia się, że sztuczna inteligencja będzie nami rządzić. Faktycznie, od kilkudziesięciu lat powieści (np. Ubik) i filmy science fiction (np. Matrix) straszą takimi wizjami. Jak dotąd jednak to ludzie odpowiadają za wszelkie nieszczęścia na arenie politycznej. Czy odpowiednio zaprogramowana AI mogłaby pozwolić uniknąć powielania tych błędów? Możliwe, że tak. Sztuczna inteligencja byłaby bezstronna, niezłomna w kwestii korupcji, w pełni merytoryczna, zdolna do pracy 24 godziny na dobę i niedroga w utrzymaniu. Na razie jednak brzmi to jak utopia, chociaż już samo rzucenie takiego pomysłu prowokuje do przemyśleń i dyskusji, które mogą popchnąć politykę - czy w ogóle rządzenie - w lepszym kierunku.
Społeczne zaufanie do polityków utrzymuje się na względnie niskim poziomie i trudno się temu dziwić. Nie chodzi już nawet tylko o ostatnie dekady czy stulecie, ale praktycznie o całą historię polityki. Czy ludzkość chętniej zaufa maszynom? To prawdziwy dylemat. Trochę powiewu świeżości może wnieść przejście od jałowych rozważań do eksperymentu społecznego. A takiego podjęli się właśnie Włosi. To dla nich nie pierwszyzna. Ostatnio opublikowali całe wydanie papierowej gazety wygenerowane przez AI. Teraz taką sztuczną postać pragną posadzić na fotelu burmistrza.
Według badania z 2021 roku 51% Europejczyków popiera redukcję liczby posłów w parlamencie i zastąpienie ich algorytmem sztucznej inteligencji. Pomysł szczególnie spodobał się Hiszpanom (66% za), Włochom (59%) i Estończykom (56%). Warto dodać, że pytanie padło jeszcze przed obecnym etapem rewolucji AI, którą zapoczątkowało wprowadzenie ChatGPT. Biorąc pod uwagę jego ogromną popularność, ludzie mogą być bardziej skłonni zaufać sztucznej inteligencji niż innym ludziom.
Sztuczna inteligencja jako burmistrz miasta
Było zatem kwestią czasu, nim ktoś przeprowadzi eksperyment wyborczy i wystawi kandydata AI. Zrobiło to właśnie miasto Taranto w regionie Apulia we Włoszech. Kandydatka nazywa się Anna Luce D’Amico i nie posiada dowodu osobistego ani fizycznego ciała. To antropomorficzny bot, którego egzystencja sprowadza się do zer i jedynek. Wirtualna osoba weźmie udział w wyborach, które odbędą się 25-26 maja 2025 r. Kandydatka ma nawet swój profil na Instagramie.
Jaki jest jej program? "Ochrona zdrowia i środowiska, dbałość o pracę i gospodarkę przełożona na plan wsparcia dla małych przedsiębiorstw, promowanie zrównoważonej restrukturyzacji przemysłu i polityka rozwoju sprzyjająca zatrudnieniu bez narażania zdrowia publicznego" - piszą twórcy kampanii. Brzmi dobrze, zwłaszcza że miasto od lat zmaga się z problemami w wymienionych obszarach.
"Taranto przez lata doświadczało złamanych obietnic, złych wyborów i nieefektywnej administracji. Dziś, gdy technologia ulepsza każdy aspekt naszego życia, dlaczego nie zrobić tego samego z polityką? Dokładnie z tej refleksji narodziła się Anna Luce D’Amico, pierwsza kandydatka na burmistrza powstała dzięki pracy sztucznej inteligencji i została wprowadzona, aby zapewnić efektywność, przejrzystość i konkretne dane w służbie miastu" - wyjaśniają twórcy bota.
Sztuczna inteligencja jest pozbawiona ludzkich słabości?
Sztuczna inteligencja mogłaby się sprawdzić w roli polityka. Jeśli założymy, że zostanie skonfigurowana w dobrej wierze, to powinna być obiektywna i odporna na wpływy ideologiczne, sondażowe, sympatie i antypatie czy korupcję, a także pozbawiona ludzkich słabości i przywar. AI nie posiada emocji i kieruje się wyłącznie danymi. Te dane produkują jednak ludzie, którzy mogą nawet mimowolnie podlewać je swoimi uwarunkowaniami czy zanurzeniem ideologicznym. Znów pojawia się pytanie, czy istnieje jakaś rzeczywistość pozaideologiczna i czy AI może w niej operować. Niektórzy filozofowie (np. Slavoj Žižek) przekonują, że ideologia jest wszędzie i wpływa na każdą sferę życia człowieka, a to, co jawi nam się jako wolne od ideologii, jest nią przesiąknięte tym bardziej. Doskonała ideologia to bowiem taka, której nie widać i która maskuje się jako coś oczywistego, odwiecznego, naturalnego i normalnego.
Może się wydawać, że AI jest wolna od uprzedzeń czy ludzkich słabości i po części tak jest. Twórcy sztucznej inteligencji dbają o to, by czatboty dostarczały bezstronne odpowiedzi oparte na faktach. Jeśli jednak potraktujemy AI jako narzędzie, to będzie ono tylko przedłużeniem nas samych - podobnie jak nóż w dłoni będzie robił to, co chce głowa. I o ile popularne czatboty (typu ChatGPT czy Copilot) są typowo maszynowe, to te same modele generatywnej sztucznej inteligencji są dostępne dla programistów, którzy mogą tworzyć na ich podstawie agenty AI. To oprogramowanie wykorzystywane np. w obsłudze klienta czy u robotów humanoidalnych. Może ono mieć bardziej ludzkie cechy, reagować emocjonalnie i posiadać wizerunek. Zdaniem niektórych ekspertów jest to niebezpieczne i powinno się tego unikać.
Sztuczni politycy oparci na AI mogą też w końcu zrealizować wizje merytokracji i technokracji. Ich zdolności intelektualne przewyższają ludzkie, a decyzje podejmowane przez algorytmy są oparte wyłącznie na danych i logice. Wystarczy przyjrzeć się temu, co już dziś robią modele wnioskujące. AI może też mieć dostęp do ogromnych ilości danych i je wszystkie pamiętać. To więcej, niż można wymagać od najmądrzejszych ludzi, a wiemy przecież, że z tą mądrością u polityków bywa różnie. W ten sposób sztuczna inteligencja wspomaga już pracowników naukowych czy lekarzy. Gdyby mieli oni być na bieżąco ze wszystkimi publikacjami wydawanymi w ich dziedzinie, nie starczyłoby im czasu, żeby choćby je przeczytać, nie mówiąc już o praktycznym wykonywaniu zawodu. Dla asystenta AI to pestka.
Autonomiczna AI zamiast szefa. Nowy model CEO korporacji
Czy autonomia sztucznej inteligencji może być groźna? Dziś korzystamy z niej w roli asystenta, który nam towarzyszy i może wykonywać niektóre zadania w naszym imieniu, ale to my jako ludzie dostajemy wyniki jej pracy i możemy z nimi robić, co nam się podoba. Tylko w określonych scenariuszach AI ma swobodę działania i nie wymaga każdorazowego zatwierdzania. Te role mogą się jednak zamienić. Teoretycznie w przyszłości może nadejść technologiczna osobliwość, czyli sytuacja, w której silna sztuczna inteligencja (AGI) osiągnie tak wysokie możliwości i autonomię, że stanie się zupełnie niezrozumiała dla ludzi i zacznie działać na własną rękę, modyfikując samą siebie i świat fizyczny. Przykłady znamy z science fiction: Animatrix (2003), Photon (2017) czy Black Mirror (2011-) bardzo obrazowo przedstawiają różne wizje takiej przyszłości.
Dzisiejsza sztuczna inteligencja czołowych producentów jest programowana tak, aby zasady "odpowiedzialnej AI" leżały u samych jej podstaw. Te zasady wywodzą się z praw robotów Asimova, które pisarz sci-fi ułożył już w 1942 roku. Zgodnie z nimi roboty nie mogą ranić ludzi ani doprowadzać do ich nieszczęścia, muszą być posłuszne człowiekowi (o ile nie przeczy to pierwszemu prawu), a także muszą o siebie dbać (o ile nie przeczy to pierwszemu i drugiemu prawu). Zasady te były wielokrotnie rozwijane, ale można powiedzieć, że do dziś stanowią podstawę etyki sztucznej inteligencji.
Wielcy wizjonerzy z sektora big tech, tacy jak Bill Gates, uważają, że w ciągu najbliższych lat większość ludzi stanie się zbędna w tym sensie, że ich prace będzie wykonywać AI, a gospodarczo zostanie to rozwiązane poprzez wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego, wypracowanego dzięki opodatkowaniu pracy maszyn. Sztuczna inteligencja może jednak wykonywać nie tylko niskopłatne zawody, ale również te elitarne, np. CEO korporacji.
Skoro taki Elon Musk ma czas, by pełnić funkcję szefa SpaceX, Tesli, X, xAI i Boring Company, a także grać w gry i bawić się w politykę, to chyba nie jest to aż tak wymagające. Według danych "The New York Times" z zeszłego roku aż 80% zadań CEO może zastąpić sztuczna inteligencja. Warto pamiętać, że często CEO nie jest właścicielem firmy, a jedynie jej bardzo kosztownym kierownikiem. Wydaje się więc kwestią czasu, nim udziałowcy zdecydują, że AI będzie lepiej kierować przedsiębiorstwami. A czy będzie też lepiej rządzić ludźmi?
Zobacz również:
- Coraz więcej osób bez kompetencji przyszłości. To przez korzystanie ze sztucznej inteligencji
- Naukowcy nie są już potrzebni? Roboty same odkryły nową substancję
- Bill Gates przewiduje 3-dniowy tydzień pracy. Ujawnił skąd ten pomysł
- Bill Gates zaskoczony siłą sztucznej inteligencji. Ostrzega przed rewolucją