Przebiegł całą Australię w 35 dni. Miał halucynacje, kontuzje i szczytny cel
Brytyjski ultramaratończyk ustanowił nowy rekord świata. Przebiegł on całą Australię w 35 dni, a wyczyn został zapisany w Księdze Rekordów Guinnessa. 31-letni William Goodge to prawdziwy mistrz wytrzymałości, jednak bieg doprowadził go na skraj wyczerpania i halucynacji. Nie uwierzycie, ile kilometrów dziennie biega i ile zdołał przebiec, przemierzając całą wyspę, robiąc przerwy jedynie na posiłki i sen.

Spis treści:
Biega codziennie 2,5 maratonu. Właśnie ustanowił rekord świata
William Goodge zdaje się przekraczać granice ludzkiej wytrzymałości. 31-letni Brytyjczyk przebiega codziennie 100 km, czyli około 2,5 maratonu. To jednak nic w porównaniu z wyczynem, którego dokonał w tym roku. Wystartował on 15 kwietnia z Cottesloe Beach w Perth, a 19 maja zakończył trasę na Bondi Beach w Sydney, przebiegając całą Australię w 35 dni. Długość trasy wynosiła 3841,1 km. To nowy rekord świata odnotowany w Księdze Rekordów Guinnessa jako najszybszy człowiek świata, który przebiegł całą Australię. Poprzedni należał do Chrisa Turnbulla, który w 2023 roku dokonał tego w 39 dni.
"To najcięższa rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem" - opowiada ultramaratończyk. Pierwszych 9 dni przypominało koszmar, ale później ciało zaczęło się przystosowywać. Brytyjczyk na zmianę biegał, jadł i spał - o ile w ogóle można to nazwać normalnym snem. Gdy tylko zamykał oczy, zapadał w niespokojny sen z halucynacjami jak przy gorączce. "To jakbyś śnił, ale był wybudzony w tym samym czasie" - mówi Goodge. Stale towarzyszące bóle mięśni i kości, będące wynikiem przetrenowania, również nie pomagały wypocząć. Organizm domagał się regeneracji, ale trzeba było biec dalej.
Halucynacje i problemy ze snem. Ultramaratończyk stoczył mentalną batalię
Rekordzista co prawda osiągnął swój cel, ale kosztem własnego zdrowia i dobrostanu psychicznego. Jak wspomina, śniły mu się koszmary i czuł się jak w pułapce. Choć biegnąc przez otwarte tereny Australii, mógłby prędzej czuć się przytłoczony tak wielką przestrzenią, jednak opowiada, że miał poczucie klaustrofobii.
Choć początkowo ogromny wysiłek fizyczny i psychiczny dawał się we znaki, to 10. dnia organizm biegacza zaczął się adaptować. Nadal przebiegał on dziennie odcinek ok. 110 km i choć ciągle było to wyzwanie, to zaczęło wydawać się łatwiejsze do ogarnięcia. William Goodge zaczął też lepiej sypiać. Nadal wstawał o 4 rano, a przez całą trasę towarzyszyli mu ojciec i trener. Rano dostawał płatki i kawę, a także miał robiony masaż lub naklejane plastry.
Co jadł po drodze? Dość spore ilości węglowodanów - ryż, makaron, jogurt z owocami i miodem, kanapki, ciasta i wysokokaloryczne szejki. Nie odmawiał sobie też piwa, które uchodzi za dobry sposób na nawodnienie po dużym wysiłku.
Ostatni odcinek 5 dni wydawał się już z górki. Goodge złapał dobry wiatr i dotarł na wschodnie wybrzeże 19 maja. W Sydney powitały go tłumy. Na plaży złożył bukiet kwiatów ku pamięci swojej matki, która zmarła na raka w 2018 roku. W trakcie biegu zbierał też środki na fundacje walczące z nowotworami. Między innymi właśnie to napędzało go do działania w trakcie próby bicia rekordu.
Przebiegł całą Australię w 35 dni. Jego ciało się zmieniło
Choć zakończył bieg cały opuchnięty, z wielkimi pęcherzami, kontuzją ścięgna Achillesa, problemami z kostką i bólem piszczela, William Goodge twierdzi, że ani myślał o przerwaniu próby bicia rekordu. Przez te 35 dni zrzucił też ponad 10 kilogramów. Mówi jednak, że bitwa toczyła się głównie w jego głowie, jako że samo ciało bez odpowiedniej motywacji mentalnej szybko by się poddało.
Na swoim Instagramie wrzucił zdjęcia przed i po biegu, gdzie można zobaczyć, jak wyglądał ważąc 92,7 kg i 81,9 kg. Jest on dość muskularny jak na ultrabiegacza, ale przy tym jego sylwetka ma dość niską zawartość tkanki tłuszczowej.
Jego odczyty z opaski i trackera zostały udostępnione, wzbudzając trochę kontrowersji w środowisku biegaczy. Chodzi m.in. o dość niskie tętno przy bieganiu pod górkę czy zarejestrowany w aplikacji Strava rekord w przebiegnięciu pewnego odcinka o 20 sekund szybciej niż wynosi rekord świata. Jego dane z InReach wskazywały natomiast, że na pewnych etapach poruszał się z prędkością 80 km/h.
Wahania w odczytach mogą wynikać z błędów w transmisji danych, co zdarza się szczególnie w odległych rejonach, niemniej jednak stanowią one wodę na młyn dla sceptyków, którzy podają w wątpliwość ten nowy rekord świata. "Wiedziałem, że do tego dojdzie. Byłem na to przygotowany" - powiedział Goodge. "Nie możesz winić ludzi, że przychodzą do ciebie i kwestionują twoje rzeczy. To po prostu część i element tego".
Zobacz również:
- Jaka aplikacja do biegania? Najlepsze, darmowe, po polsku
- Biegacz korzystał z trackera i stworzył niesamowitą animację
- Joasia Zakrzewski dostała nagrodę za bieg, który... ukończyła z pomocą samochodu
- Prawie jak Usain Bolt. Biega 100 m poniżej 10 sekund!
- Czy twój smartwatch do biegania jest dokładny? Lepiej mu nie ufaj